Cały czas zawodzimy się na ludziach. Chcielibyśmy, żeby wszystkie psiaki zostały u nas, pod naszym okiem. Wtedy byśmy byli pewni, że nic złego ich nie spotka.
Około półtora roku temu Tofik znalazł domek. Oj, ile było szczęścia. Państwo wspaniali, jak go kochali! We wrześniu Tofik zaginął. Podobno ktoś nie domknął furtki i psiak się wymknął. Szukaliśmy wszyscy bezskutecznie. I nagle po pół roku Tofik się znajduje! Wystraszony, wychudzony zakleszczony, utyka na łapę. Jedziemy szczęśliwi zawieźć Tofika do właścicieli, ale... państwo już go nie chcą, bo mają nowego pieska! Zapytali tylko, co z nim będzie. Zirytowana i ciekawa ich reakcji rzuciłam, że "zostanie uśpiony". Nie odpowiedzieli nic! Tofik na widok człowieka kuli się, przylega od razu do podłoża, sika pod siebie i cały się trzęsie. Co go spotkało przez ten czas?
Nie możemy sobie tego wybaczyć. Psiak ma zwichnięcie rzepki stopnia 3-go oraz całkowicie zerwane więzadła krzyżowe przednie. Całkowity koszt operacji z lekami wraz z pobytem w szpitalu to około 2000 zł. Nie mamy takich pieniędzy, nie jesteśmy w stanie ulżyć jego cierpieniu bez Waszej pomocy.
Jeżeli nie zbierzemy tych pieniędzy, psiak będzie bardzo cierpiał. Pewnie nigdy nie będzie miał szansy na adopcję, bo kto adoptuje chorego psa? On potrzebuje waszego wsparcia. Prosimy, kochani... Musimy mu pokazać, że są na świecie też dobrzy ludzie.