Wrośnięte w szyję trzy przęsła łańcucha. Olbrzymi, naciekający krwią i ropą guz. Nędza i rozpacz. Oto obraz psa, który przez 11 lat służył swoim właścicielom. Zdjęcia, jakie otrzymaliśmy na maila zgłoszeniowego nie pozwoliły na chwilę zwłoki. W nocy patrol interwencyjny ruszył ratować Trezora.
Z samego rana odebrano psa. Trezor zapewne kiedyś był uroczym, malutkim szczeniaczkiem. Może kiedyś był kochany? Ktoś mówił do niego: Nasz kochany, nasz piesku. Będziesz z nami szczęśliwy. Mówił i… Kłamał.
Jakiś czas temu na szyi Trezora pojawił się guz. Zaczął się powiększać. Rodzina zamiast udzielić psu pomocy medycznej, przypięła go na polu na łańcuchu, by „nie zarazić się guzem”. Tak Trezor żył od ponad roku - na napiętym łańcuchu; marzył, aby horror się skończył. Z dnia na dzień łańcuch coraz mocniej zaciskał się na szyi Trezora, aż w końcu w niewyobrażalnych cierpieniach zaczął wrastać w jego ciało… 10 cm rozdartego bólu.
Trezor został przewieziony do kliniki w Łodzi, gdzie została mu udzielona pierwsza i niezbędna pomoc medyczna. Kolejnego dnia Trezor trafił na stół operacyjny. W trakcie operacji wycięto olbrzymiego guza oraz usunięto wrośnięty łańcuch. Próbka guza została oddana do badania histopatologicznego. Wyniki powinny być za kilka dni. Czekamy z niecierpliwością.
Obecnie trwa leczenie Trezora i jego przyzwyczajanie się do normalnego życia bez łańcucha czy olbrzymiej narośli na karku. Potrzebna jest Wasza pomoc i wsparcie. Dajmy szansę Trezorowi na lepsze życie!