Wystarczył jeden telefon, żeby zmienić w życiu Fuksa wszystko, co dotychczas znał i kochał. To były dwie minuty rozmowy. Jego pani, łącząc się ze schroniskiem, powiedziała, że musi go oddać. Kiedy w odpowiedzi usłyszała, że schroniskowe boksy to nie jest dobre miejsce dla kalekiego pieska, stwierdziła, że wobec tego podda Fuksa eutanazji, bo rodzina właśnie wyjeżdża za granicę i nie ma co z nim zrobić...
Przez cztery lata swojego życia mały york kochał swoich państwa całym swoim sercem, tak mocno, jak tylko pies potrafi. Bez względu na wszystko i mimo bólu. Fuks został pogryziony przez dużego psa, ma złamany kręgosłup. W związku z tym doznał niedowładu kończyn i nie mógł się poruszać bez wózka. Ale kochał swoich ludzi jeszcze mocniej, bo miał tylko ich i byli dla niego całym światem. Właściciele Fuksa szybko podpisali dokument o zrzeczeniu się psa, wyjęli go z samochodu, jak zepsutą zabawkę i odjechali. Nie dali nawet szansy na zadanie dodatkowych pytań dotyczących przyzwyczajeń, upodobań, sposobu karmienia i pielęgnacji pieska.
Nie zostawili mu ani jednej zabawki, ani posłania, nawet kocyka, czyli rzeczy, do których na pewno był bardzo przywiązany. Gdyby miał chociaż szmatkę z ich zapachem, to pomogłoby choć trochę ukoić ból rozstania. Ale nie otrzymał od swoich państwa nic prócz starego, zdezelowanego i źle dopasowanego wózka oraz imienia, które o ironio, oznacza przecież szczęściarza...
Mały zatrzymał się, opierając silniej łapki na ziemi i lekko skulił się na zbyt ciężkim wózku, a cała rozpacz wypełniła jego oczy i było jej tak dużo, że nie mogła się tam pomieścić, wypełzła więc emanując na wszystko wokół... Stałyśmy tam razem z panią ze schroniska, obezwładnione tym bezmiarem psiej rozpaczy i przez chwilę nie mogłybyśmy zrobić nawet kroku.
A Fuks kulił się coraz bardziej, jakby był dmuchaną piłką, z której ktoś wypuścił nagle powietrze... On malał w oczach, a jego lęk robił się coraz większy, aż zogromniał tak, że i nas przeszła fala dreszczy. A później rozległ się tak straszny płacz malucha, że na chwilę świat się zatrzymał.
Analiza książeczki zdrowia yorka pozwoliła na ustalenie, że piesek miał tam tylko jeden wpis - otrzymał jako szczeniak jedno szczepienie. Konieczna była więc pilna wizyta u weterynarza, która była pierwszym szczęśliwym zdarzeniem w tym ponurym dniu.
Okazało się bowiem, że mimo uszkodzenia kręgosłupa, piesek "nie zatracił czucia głębokiego w dolnych częściach ciała", a zatem istnieje szansa, że dzięki operacji i rehabilitacji będzie mógł się poruszać o własnych siłach!
W domu tymczasowym wyszło na jaw, że Fuks nie wie, co to jest psia karma. Na widok pełnej miski, odwrócił się i zrezygnowany podjechał pod stół, aby prosić o resztki jedzenia. Ciężki wózek, który waży prawie tyle, co ten maluszek, utrudnia mu bardzo sprawne przemieszczanie, bo co chwilę o coś zahacza. W pierwszej kolejności należałoby go wymienić na lekki model, dostosowany do wagi małego yorka. Aby właściwie zdiagnozować Fuksa, konieczne jest wykonanie rezonansu magnetycznego i konsultacje u specjalistów, którzy zajmują się leczeniem takich poważnych schorzeń kręgosłupa i układu ruchu.
Kochani, gorąco Was prosimy o wsparcie dla tego malucha, który po czterech latach stał się dla swoich właścicieli niepotrzebnym balastem. Mamy już pod opieką bardzo dużo zwierząt, które wymagają kosztownego leczenia, więc bez Waszej pomocy nie będziemy mogły zapewnić mu właściwej diagnostyki, opieki specjalistów i możliwość leczenia oraz opłacić kosztów domu tymczasowego. Ten piesek ma teraz tylko nas i Was, a my niestety bez koniecznych środków nie jesteśmy w stanie nic zrobić.