Nasze podhalańskie zwierzęta tracą swój wieloletni dom - jedyne miejsce, gdzie czekał na nie ratunek i szansa na nowe życie. Odbierałyśmy je chore, wychudzone i przerażone. Bite, maltretowane, głodzone.
Schronienie, azyl, dom - gdyby zwierzęta umiały mówić, jak nazywałby miejsce, które im oferujemy? Miejsce na ziemi, w którym otoczone miłością, troską i opieką, mogły spokojnie wracać do zdrowia. Leczyłyśmy nie tylko ich schorowane, drobne ciałka, ale też pozbawione nadziei serca...
Bezpieczne schronienie funkcjonowało do czasu, aż los napisał własny, brutalny scenariusz. Wynajmowane pomieszczenia kazano nam opuścić, dając niewiele czasu.
W akcie skrajnej desperacji powołałyśmy do życia Fundację Zwierzęta Podhala, która powstała, aby móc kontynuować działania inspektoratu OTOZ Animals Zakopane. Turyści z Polski, odwiedzający nasze piękne Tatry, wielokrotnie przekonują się, jak zła jest sytuacja zwierząt na tym terenie, a tym samym - jak bardzo potrzebna jest nasza obecność.
Aby tak się stało, abyśmy nadal mogli działać, pomagać i ratować, konieczny jest zakup kawałka ziemi z gościnnymi ścianami, gdzie ocalone przez nas zwierzęta będą mogły czuć się bezpieczne. Zadanie, przed którym stanęliśmy, nie jest łatwe, z uwagi na wyjątkowo atrakcyjny, turystyczny region. Co za tym idzie - ceny nieruchomości są astronomicznie drogie... Mamy jednak nadzieję, że z pomocą ludzi dobrej woli, nieobojętnych na los pokrzywdzonych zwierząt, uda się nam zebrać środki, dzięki którym powstanie nowa ostoja. Nasz nowy dom. Mamy takie dni, kiedy uśmiech nie schodzi nam z twarzy. Są też ciężkie, łamiące serca chwile, kiedy zwierzęta odchodzą... Dwie kobiety walczą o bezradne istoty, którym ludzie zafundowali piekło na ziemi. Dwie kobiety kontra bezwzględny, pełen okrucieństwa wobec zwierząt świat...
Brudne, głodne, zmarznięte, wściekłe na ludzi, czasami mamy ochotę zostawić to wszystko. Jednak zawsze wracamy do naszych podopiecznych, patrzymy w ich oczyska i znika zmęczenie oraz chęć ucieczki... One mają tylko nas, ufają nam, a my nie możemy ich zawieść.
Mariola: “Swoją pracę ze zwierzętami nazywam... służbą. Tkwię na swoim na posterunku niczym lojalny żołnierz w ciągłej gotowości. I chociaż służba czasami nie jest łatwa... posterunku nie opuszczę!”.
Ania: “W życiu trzeba mieć jakąś pasję. Dla jednych są to pieniądze, dla innych władza, a ja wybrałam miłość. Miłość do zwierząt, czyli tę najczystszą formę oddania wszystkiego, co się ma w zamian za radosne machanie ogonem...”.
Te bezbronne, niewinne stworzenia mają tylko nas. I Was. Chcemy nadal działać i czynić świat lepszym razem z Wami.
Dlatego musimy prosić Was o wsparcie. Nigdy nie potrzebowałyśmy go tak bardzo, jak teraz. Wierzymy, że się uda. Dla naszych małych przyjaciół. Bardzo dziękujemy za każde wsparcie, każdą formę zaangażowania w naprawianie świata. W imieniu naszej gromady poturbowanych przez życie zwierząt pozdrawiamy i przesyłamy uściski!