Zygmusia dostrzeżono na stronie schroniska. Stary, zrezygnowany pies, widać, że w kiepskiej kondycji. Niby nic szczególnego, gdyby nie te smutne i pozbawione nadziei oczy... Tego wzroku nie dało się zapomnieć. A jeszcze wygląd psa sugerował jakąś chorobę - wzdęty brzuch, nienaturalnej wielkości.
Nie mogliśmy odmówić mu pomocy. Zaplanowalismy wyjazd po niego za dwa dni. Nic się przecież nie mogło zmienić przez 2 doby... A jednak. Zastaliśmy wrak psa. Wynędzniały, przeraźliwie chudy, łysy! Skóra była obrazem nędzy i rozpaczy. Cały grzbiet łysy, łapy także. W łapach przeraźliwe dziury. Spuchnięte tak, że pies nie mógł ustać na nogach. Odwodniony.
Byliśmy w szoku. Co się stało? Tego nie wie nikt. Psiak ze zdjęć na stronie schroniska został przyjęty tam na początku sierpnia. Na początku października był już wrakiem bez sił do życia. Natychmiast pojechał do kliniki, gdzie jest w trakcie badań i leczenia.
Na razie wiemy tylko tyle - kamienie w pęcherzu, dwa duże guzy w obrazie usg na wątrobie, paskudne zmiany skórne i dziury - najprawdopodobniej po pogryzieniu przez psy. Pije jakby nie pił nigdy... Pije i pije. Potem sika. Niestety, podejrzewa się zespół Cushinga. Na razie czekamy na wyniki reszty badań.
Zygmuś został potraktowany jak śmieć. Porzucony, a może zgubiony w swoim mieście został, po krótkim pobycie w punkcie przetrzymań, odwieziony do schroniska. Schronisko - to złe słowo. Ze schroniska nie powinno się wychodzić upodlonym do granic możliwości. Chorym, obolałym, skatowanym przez los.
Zygmuś nie miał sił podejść do miski z wodą. Nie miał sił chodzić. Leżał łysy gdzieś na ziemi, a może na brudnym betonie Zważywszy na to, że schronisko to istnieje na wysypisku śmieci mógł zarazić się wszystkim.
Taki los spotkał poczciwego psa. Na stare lata na wysypisko śmieci. Dosłownie i w przenośni... Jak śmieć miał skończyć swój żywot, gdzieś zapomniany w schronisku bez wolontariatu.
Przeraziło nas widmo Cushinga, gdy patrzyliśmy na pierwsze zdjęcia Zygmusia. Dziś wiemy, że nic straszniejszego niż człowiek nie stanęło na jego drodze. Starość, choroby - to wszystko część życia. Ale tak upodlić nie wolno żadnej żywej i czującej istoty.
Prosimy o pomoc dla tego psa. On musi odzyskać godność i tyle zdrowia, ile jeszcze się da. Przywróćmy mu komfort życia. Zaopiekujmy się nim. Jesteśmy mu to winni. Niestety leczenie będzie długie i kosztowne.
Oto tylko jedna z faktur, pierwsza, za 1 dzień pobytu w klinice.
[Aktualizacja 13.10.2018]
Po kilku pierwszych dniach pobytu u nas i pierwszych badaniach wiemy już, że Zygmuś najprawdopodobniej poza zaniedbaniami skóry, pogryzieniami, odwodnieniem itp. dolegliwościami ma poważną chorobę - Zespół Cushinga. Musimy jeszcze przeprowadzić testy na Cushinga. Ostatecznie potwierdzoną chorobę będzie trzeba leczyć dosyć drogim lekiem o nazwie Vetoryl, który od niedawna jest dostepny w Polsce. Niestety, to jedyna metoda aby psiak mógł funkcjonować.
Zygmuś ma ewidentne objawy tej choroby. Potrafi pić przez kilka minut i wypić wiadro wody, a potem to od razu wysikać. Ta choroba jest paskudna i niszczy cały organizm. A ten psiak zamiast się leczyć wylądował na ulicy, a potem w schronisku i to niezbyt dobrym... Może właśnie z powodu choroby ktoś go porzucił.
W pęcherzu kosmos. Na wątrobie dwa spore guzy. Badania krwi poza skalą. Wrak psa.
W hotelu odkrywa uroki życia, takie, jak choćby głaskanie, przytulanie, kąpiel, leżenie na słonku, legowisko, a nawet zabawki.
A to filmik jak pije Zygmuś - niestety pił jeszcze długo długo po zakończeniu nagrywania.
Ostatnio natrafiliśmy na ogłoszenie suni, która ma trafić do tego samego schroniska. Także znaleziona w Starachowicach. Postanowiliśmy pomóc także jej.
[Aktualizacja 21.10.2018]
Zygmuś ma zdiagnozowany Zespół Cushinga. Musi brać drogi lek Vetoryl. Poza tym bardzo drogi lek na wątrobę w sporej dawce, do tego leki na kamienie. Antybiotyki itp. Niestety, leczenie Zygmusia jest bardzo kosztowne. Faktura za same tylko leki na miesiąc to prawie 700 zł.
A tu faktura za leki:
Często musimy także zjawiać się u weterynarza na czyszczenie ran z martwiczych tkanek oraz stosować lecznicze kąpiele.
Poza leczeniem, ponosimy także koszty hotelowe oraz transportowe.
Jednak warto - Zygmuś ma coraz lepszy humor. Bawi się! Potrafi przytargać zabawkę z ogrodu do domu i jej pilnować. Ma swoje ulubione legowisko i bardzo dużą uwagę przywiązuje do tego, żeby akurat w tym, a nie innym się położyć :) Wszystko wygląda na to, że był domowym pieskiem.