Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy za pomoc i wsparcie dla naszego dzielnego wojownika - Zdzisia.
Kociak wygrał walkę z chorobą i z każdym dniem nabiera sił i nadziei, że wszystko co najlepsze przed nim.
Weekendowy poranek w jednym z naszych domów tymczasowych. Wolontariuszka zaparzyła mocną kawę i usiadła przed laptopem, by nadrobić fundacyjne zaległości. Do adopcji mamy ponad 50 kociaków, każdemu trzeba zrobić ogłoszenie i puścić w internetowy świat.
Z rytmu pracy wyrwał ją jednak przeraźliwy koci miauk. Rozejrzała się dookoła po swoich tymczaskach. Koty leniwie rozciągały się na legowiskach podnosząc łebki na owy dźwięk, ale miauczenie nie pochodziło z domu.
Wolontariuszka wyszła więc na zewnątrz. Wtedy, na środku drogi przed domem zobaczyła małą burą kulkę. Stał tam, na ruchliwej drodze, patrzył w stronę podwórka, po którym biegały 4 duże psy i głośno płakał. Zawołany podchodził do bramki, ale bał się przejść dalej. Wolontariuszka przymknęła na chwilę psy i zabrała maleństwo z drogi. Zabrany na ręce kociak od razu mocno wtulił się w jej ramiona. Strasznie drżał. Był cały mokry, głodny i przerażony. W nocy szalały burze, a to maleństwo nie miało się gdzie schować… to cud, że w tę deszczową noc nie stała mu się krzywda.
To jednak nie koniec tej historii. Wieczorem tego samego dnia do naszej wolontariuszki zapukała sąsiadka. Pod wiatą samochodową na swoim podwórku znalazła kocie maleństwo… Kotka, mała bura kotka, identyczna jak kocurek znaleziony rano przez naszą wolontariuszkę. Przypadek? Raczej mało kto uwierzyłby tu w przypadki, kocięta musiały zostać celowo porzucone.
Co gorsza porzucający maluchy nawet przez moment nie zastanowił się, że w miejscu, w którym je zostawia, niemal w każdym domu jest duży pies pilnujący obejścia… To cud, że żaden z tych psów nie zrobił kociakom krzywdy.
Zdzisio i Zdzisia takie imiona dostali nasi bohaterowie. Maluszki od początku były osowiałe. Zjadły pierwszą porcję jedzenia, bo były bardzo głodne. Potem nie chciały ani jeść, ani pić, ani bawić się. Wtuliły się w siebie i odsypiały tułaczkę. Nie trzeba było długo czekać by skutki porzucenia kociaków w burzową, deszczową noc, dały o sobie znać. W nocy zagorączkował Zdzisio. Bardzo bolała go także okolica miednicy. Maluch głośno płakał, pił dużo wody, a prawie wcale nie oddawał moczu. Na dodatek wciąż męczył go odruch wymiotny.
Z samego rana, tuż po godzinie 7 trafił do lecznicy. Po wykonaniu badań okazało się, że kociak ma podwyższone parametry nerkowe, a same nerki są powiększone i bolesne. Prawdopodobnie przyczyną tego stanu było wychłodzenie i przemoknięcie malca. Zdzisiowi założono wenflon i zlecono regularne wlewy.
Dostał także silny antybiotyk, środki przeciwbólowe i przeciwzapalne oraz suplementy wspomagające odporność i pracę nerek. Po wizycie Zdzisio mógł wrócić do domu, ale tak naprawdę to, że kociak może przechodzić rekonwalescencję w domu, a nie w szpitalnej klatce, zawdzięcza wam. Kilka lat temu dzięki waszemu wsparciu udało się zakupić pompę infuzyjną. Dzięki niej Zdziś przyjmuje wlewy w domu, gdzie czuje się bezpiecznie i komfortowo.
Niestety na tym nie skończyły się kocie kłopoty. Wieczorem zagorączkowała także Zdzisia. Po konsultacji z lekarzem zalecono antybiotykoterapię, środki przeciwzapalne i wspomagające odporność także w jej przypadku. Walka o zdrowie i życie kociaków trwa. Tym bardziej, że nie wiemy z jakim przeciwnikiem jeszcze przyjdzie nam się zmierzyć.
Zarówno lekarze, jak i my zrobimy wszystko by malce dostały szansę na długie, szczęśliwe życie. Jednak jak to już bywa w tak trudnych i dramatycznych chwilach ogromnie potrzebujemy także waszego wsparcia. Każda podarowana złotówka pozwoli nam sfinansować leczenie i rekonwalescencję kociaków. Każda podarowana złotówka jest dla nas w tym ciężkim czasie niezwykle cenna, bo choć zaciskamy pasa, to na zdrowiu i życiu zaoszczędzić się nie da. Prosimy pomóżcie!
Laden...