Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Białka jest już odebrana i w pełni bezpieczna. Pojechała do zaprzyjaźnionej stajni gdzie dobrzy ludzie już będą wiedzieli jak zadbać o jej bezpieczeństwo. Dodatkowo poznała ona nowych przyjaciół, nawet o podobnej maści, więc może czuć się naprawdę dobrze.
Odwiedził ją kowal i weterynarz jeszcze przed świętami, więc Białka ma już pełny komfort i wkracza w nowe życie pełna sił i wigoru. Tutaj nikt jej nie zawiedzie, ani nie porzuci dla własnych korzyści. Jest pełnoprawnym członkiem stada i jedyne co jej pozostało to zmartwienia nad ilością zjedzonego sianka i długości skoszonej na wiosnę trawy.
Dziękuję Wam kochani za tak piękny finał. Prawdziwe szczęście mieć takich ludzi wokół siebie, którzy chcą jak ja ratować niewinne zwierzęta. Białka również Wam dziękuję, lepszego prezentu nie mogła sobie wymarzyć.
-----
Mamy to! Dziękuję Wam ogromnie za ratunek dla Białeczki. Wszystko policzyłam i mamy całą kwotę i spokojnie możemy już szykować miejsce dla bidulki. Jeszcze dziś dowiem się jak wygląa sytuacja z transportem i wszystko zorganizuję. Dziękujemy z całego serca Wam! Kolejne życie uratowane jeszcze przed końcem roku!
Z trudem otwieram skrzypiące drzwi obory i wchodzę do środka. Tam, w mrocznym i ponurym wnętrzu, przywiązana do haka w ścianie, stoi ona – Białka.
Widać, że była kiedyś pięknym koniem. Siwa, o kształtnej głowie i wielkich oczach. Była koniem wierzchowym, do jazdy. Ale to było kiedyś. Dziś Białka ma dwadzieścia lat i po prostu stała się niepotrzebna. Dlatego na starość, zamiast na zasłużoną emeryturę i zielone pastwiska, została wysłana tu – do handlarza koni rzeźnych.
I od tygodnia stoi w oborze bez okien, przywiązana do haka, nie mogąc się ruszyć i czekając już tylko na koniec. Niech pani nie podchodzi do niej – ostrzega mnie handlarz – To wredna kobyła, kopie i gryzie, bez bata strach podchodzić. I dla poparcia swoich słów długim batem ze świstem uderza w powietrze. Białka kuli ze strachu grzbiet, i rzeczywiście w odruchu obrony odwraca się tyłem, jak do kopnięcia.
No, widzi pani, jaka wredna łajza – skwitował handlarz i splunął pod nogi. Zaciskam zęby i nic nie mówię. Wiem, że jeśli zbyt ostro zareaguję, handlarz nigdy więcej mnie tu nie wpuści. A na to nie mogę pozwolić, bo stracę szansę, żeby ocalić przed strasznym losem kolejne konie. Więc tylko pytam, czy mogę odwiązać Białkę i pójść z nią na chwilę na dwór, na trawę. A po co? – dziwi się handlarz, ale w końcu wzrusza ramionami. Tylko bat pani weźmie! – dodaje wychodząc z obory.
Kiedy zbliżam się do Białki, rzeczywiście kuli uszy i straszy wyciągając do mnie łeb. Widać, że musiała doświadczyć zła ze strony człowieka. Więc spokojnie wyciągam rękę, żeby mogła mnie powąchać i poczuć, że nie mam złych zamiarów. A potem odwiązuję sznur i wychodzę z nią na zewnątrz. W pierwszej chwili zdziwiona, Białka posłusznie idzie za mną. Dopiero teraz widzę, że mocno kuleje i to chyba na wszystkie cztery nogi.
Kiedy wychodzę z nią na łąkę, staje nieco oszołomiona. Nie może uwierzyć, że nic od niej nie chcę i że nie będę jej bić ani szarpać. W końcu schyla głowę i zaczyna nieśmiało skubać kępki trawy.
A ja zastanawiam się, czy dam radę pomóc jeszcze i jej. Zbliżają się święta. Ludzie mają mnóstwo wydatków i inne sprawy na głowie. Dlatego nie wiem, czy dam radę zebrać pieniądze na wykupienie Białki. Ale muszę zaryzykować. Muszę, choć szanse są niewielkie. Życie Białki kosztuje 7800 zł, zaliczkę już wpłaciłam, kolejną część muszę donieść do 16 grudnia. Bardzo proszę o pomoc.
Dlatego proszę Was – pomóżcie Białce! Wiem, że macie inne wydatki. Wiem, że nie jest Wam łatwo. Ale jeśli wszyscy spróbujemy, zawalczymy – jest szansa, że ocalimy jedno niewinne życie. A to będzie najpiękniejszy prezent, jaki można ofiarować na święta. Jeśli masz pytania, zadzwoń do mnie - Monika 570 666 540.
Dziękuję za pomoc. Zbiórka obejmuje wykup, transport, koszt diagnostyki, wizyty kowala oraz zakup paszy i suplementów dla koni.
Laden...