Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Wczoraj przyjechał do nas uratowany niedawno Budyń. Nie ukrywam, że zaskoczyłam się, jak pewnie wkroczył na padok do reszty stada. Wszedł jak do siebie, jakby mieszkał tu od zawsze. No cóż, widocznie taki z niego przyjemniaczek.
Bez Waszej pomocy nie dalibyśmy rady go uratować, a już na pewno nie tak szybko. Dziękuję, a Budyniowi pozostawiam wolną rękę do dalszych działań. Czas zapoznać się z nowymi kolegami.
-----
Kochani, uratowaliście Budynia! Kolejny raz udowodniliśmy wspólnie że da się. Że można i wystarczy tylko chcieć. Wszystko co robicie dla tych bezbronnych i niczemu winnych zwierząt zasługuje na ogromne uznanie. Z mojej strony chciałam Wam bardzo podziękować, naprawdę jestem bardzo wdzięczna za pomoc. Sama nie dałabym rady. Jeszcze dziś umówię transport i postaram się jak najszybciej odebrać Budynia z tego paskudnego miejsca. Wyczekujcie kolejnych informacji!
Kiedy byłam u handlarza, w jednym okienku obory zauważyłam wyglądający pyszczek małego konika. Nie wiele myśląc, zapytałam handlarza, kogo tam trzyma i czy może mi go pokazać. Zgodził się, ale o ratunku jeszcze nie było mowy. Kiedy weszliśmy do środka obory, moim oczom ukazał się większy kucyk o pięknym budyniowym umaszczeniu. Więc tak dałam mu na imię – Budyń.
Budyń przyjechał ze szkółki, w której pracował od małego, niestety z wiekiem stał się dla nich bezużyteczny, co sprawiło, że znalazł się tutaj. W miejscu, gdzie trafiają wszystkie niechciane konie, by na tej ostatniej prostej jeszcze wycisnąć z ich życia worek pieniędzy i o nich zapomnieć.
Dla Budynia nie postarano się o dom, zapewne nawet nie spróbowano go szukać, tylko wraz z nowym dniem, wysłano w ręce handlarza. Mimo swojej urody i oddania człowiekowi, za lata ciężkiej pracy pod siodłem, ograbiono go z prawa do życia. Tyle warty jest dla człowieka świat zwierzęcia, który mu się poświęcił. Oddać i zapomnieć, wyrzucić jak rzecz i odejść. Czasem myślę, że w ludziach jest mniej człowieczeństwa niż w zwierzętach. One by tak nigdy nie postąpiły.
Myślę, że gdybym nie zauważyła tego pyszczka wystającego z okienka obory, to nie wiedziałabym o nim do dziś. Nikt by o nim nie wiedział. Być może właśnie to go uratowało. Ale czy na pewno? Możemy wspólnie spróbować mu pomóc, jednak wiem, że łatwo nie będzie.
Za życie Budynia handlarz w rzeźni dostanie mniej, ale pieniądze są pewne, tu przez to, że musi czekać, domaga się zaliczki. Wpłaciłam już potrzebną kwotę, a nawet więcej. Ostatnią część musimy dostarczyć do piątku jeśli Budyń ma nie wyjechać do rzeźni. Cała jego przyszłość, los i kolejne dni na wolności, dla handlarza warte są 4200 zł. Tyle kosztuje życie Budynia.
Może i Budyń nie przewiezie już dzieci na siodełku, nie pomoże w gospodarstwie czy na polu, ani nie przysłuży się w żaden pożyteczny sposób, ale to na pewno nie jest powód, by go zabijać. Skreślać z listy żywych i skazywać na śmierć. Odbierać marzenia o byciu wolnym i szczęśliwym. Budyń może dać mnóstwo radości samą obecnością, jeśli trafi do mnie lub nowego domu adopcyjnego. Wiem, że mnóstwo ludzi byłoby szczęśliwych tylko z tego, że Budyń jest. Niestety nie wszyscy podzielają to zdanie i odbierają niewinnym zwierzętom prawo do życia. Dziś Budyń wygląda zapewne dalej przez okienko i marzy, by już opuścić to miejsce, ale sam sobie nie poradzi.
Dlatego z całego serca proszę o pomoc. Podarujmy mu życie i wspaniały dom, niech trudne dni odejdą w zapomnienie, a nie on.
Jeśli masz pytania, zadzwoń do mnie - Monika 570 666 540
Dziękuję za pomoc.
Zbiórka obejmuje wykup, transport, koszt diagnostyki, wizyty kowala oraz zakup paszy i suplementów.
Laden...