Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Uratowana Cegiełka jest już z nami. Po kwarantannie dołączyła do stada i już może wygrzewać się w słońcu i odpoczywać ile tylko zapragnie. Kochani, serdecznie Wam dziękuje za pomoc dla tej bidulki. Ostatnie dni nie były łatwe, ale na szczęście wszystko dla niej skończyło się szczęśliwie. Jest bardzo sympatyczna, lgnie do ludzi i szuka kontaktu, od zwierząt jeszcze stroni, ale dajmy jej czas na zapoznanie się z nowym domem.
Bez Was nie dałabym rady jej pomóc, za co jeszcze raz serdecznie dziękuję w imieniu swoim oraz Cegiełki, przed nią długie i szczęśliwe życie, które upłynie w spokoju i bezpieczeństwie.
„Jestem tu od kilku godzin, boję się śmierci, boję się umrzeć, choć mam nadzieję, że tam, gdzie idę, ból będzie trwał tylko chwilę, by potem już na zawsze czuć spokój, którego tak bardzo pragnęłam całe życie.
Kroki słyszałam pierwsze, potem krzyki i wyzwiska. Tak bardzo się boję, że zrobiłam dużą kałużę pod swoimi nogami, nie wińcie mnie za to, proszę, tak bardzo nie chcę umierać. Jednak sama nie mam żadnych szans, oni są silniejsi i mądrzejsi. Człowiek, który opiekował się mną przez 21 lat, nie był jak anioł stróż, był jak oprawca, który gania swoją ofiarę, czerpiąc z tego radość i korzyści. 21 lat w piekle, by dziś stanąć u bram rzeźni. Co Wam zrobiłam? Czemu jestem winna? Czemu obdzieracie mnie z godności i prawa do życia, przecież to jedyne co mam…
Cegiełka, tak na mnie wołały dzieci gospodarza. Tylko w nich widziałam dobro, które jeszcze nie zniszczył ten świat. Tylko one przychodziły do mnie z siatką marchewek czy jabłuszek. Były wtedy najpyszniejsze na świecie i choć przez chwilę dawały mi szczęście, które nigdy nie chciało zagościć w moim życiu na dłużej. Teraz to już nie ważne, bo jutro umrę i zostanę jedynie wspomnieniem…”
Cegiełka stanęła u handlarza tuż po świętach. Kiedy przyszłam ją zobaczyć, widziałam, jak bardzo się boi. Jest śmiertelnie przerażona, do tego stopnia, że co chwilę robi pod siebie. Handlarz jest tym zirytowany, nazywa ją „brudnym ścierwem”, a ja gryzę się w język, by mu nic nie odpowiedzieć. Tutaj nie ma miejsca na takie rzeczy, jeśli chcesz coś zrobić i ocalić kolejne życie. Sytuacja nie jest ciekawa, bo handlarz twierdzi, że przez Wielkanoc jest stratny i musi to odrobić jak najszybciej. Jej transport jest zaplanowany na jutro rano, życie tej bidulki to koszt 4900 zł. Zgodził się na odroczenie terminu, pod warunkiem, że zobaczy do wieczora co najmniej połowę kwoty, czyli 2450 zł. Szanse na to, że się uda są znikome, bo na ratunek dziś jeszcze czeka Romuś, który kolejnej szansy mieć też nie będzie. Boję się, że stracimy jedno z nich, że to dzień porażki, który kiedyś z pewnością nadejdzie.
Kochani, błagam o ratunek dla umęczonej Cegiełki. Przerażona stoi tam sama i nie ma szans na inny ratunek, nie ma nikogo, kto by jej przyszedł i pomógł. Jest płochliwa, być może była bita… Nie wiem, ale należy jej się życie, spokój i godna emerytura. Błagam w jej imieniu, pomóżcie, póki nie jest za późno! Mamy tylko kilka godzin…
Chętnie odpowiem na pytania:
Adopcje - 666 220 540
Ogólne - 570 666 540
fundacja@konikimoniki.org.pl
Dziękuję za pomoc.
Zbiórka obejmuje wykup, transport, koszt diagnostyki, wizyty kowala oraz zakup paszy i suplementów.
Zobacz więcej na www.konikimoniki.org.pl
Laden...