Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani, czasem dzieją się tak straszne rzeczy, że choć widziałam już bezmiar ludzkiego zła i ocean zwierzęcego cierpienia, myślę, że nie dam rady, że nie zniosę już więcej. Posłuchajcie, proszę.
Kilka dni temu odezwał się do mnie kierowca, który pracuje u handlarza. Jeździ on dużymi samochodami, zwożąc na bazę przeładunkową kupione na rzeź konie. Jeździ po wsiach, wszędzie tam, gdzie są na sprzedaż zwierzęta. Zna wszystkich. I wszyscy wiedzą, kim on jest. Sprzedający konie na mięso wiedzą dla kogo on pracuje. Ufają im i pokazują i sprzedają konie, które nie są wypuszczane na światło dzienne. Nie są wypuszczane, by nikt ich nie zobaczył albo dlatego, że nie są w stanie wyjść…
Kiedy dostałam od niego MMSem zdjęcia, zdziwiłam się, bo nigdy wcześniej tego nie robił. Ale po chwili zajęta byłam już koniem, bo na ekranie zobaczyłam biedną klacz z zaniedbanymi kopytami, stojącą w jakiejś starej szopie. Zobaczyłam, że przewrócone wiaderko jest puste, że nie ma siana, a pod nogami ma latami niesprzątany obornik, zrobiło mi się żal bidulki i zadzwoniłam do kierowcy dowiedzieć się czegoś więcej. Usłyszałam, że klacz została odkupiona od chłopa, który nie wylewał za kołnierz. Powiedział, że nie raz stała głodna i bez pojenia i, że chłop ten jak się napił miał również ciężką rękę… a pił ponoć codziennie. Nim się rozłączył, dopytał tylko, czy jestem zdecydowana, bo jak nie to, wywożą Chmurę od razu do rzeźni. Powiedziałam, że przyjadę ją zobaczyć i, że postaram się odkupić, jeśli cena będzie rzeźna.
Pojechałam tam wczoraj wieczorem. Stała w oborze, tyłem do wejścia. Obróciła nerwowo głowę raz, potem drugi, ale nie ruszyła się. Nie zrobiła nawet jednego kroku. Jej boki miały pokręconą sierść – taką sierść mają konie, które nie chodzą. Poczułam niepokój, bo wiedziałam już, że jest źle. Nie spodziewałam się jednak tego, co za chwilę miałam zobaczyć.
Handlarz, widząc, że chce robić zdjęcia powiedział, że wyprowadzi ją na zewnątrz. Wprawnym ruchem oplótł Chmurkową głowę rzeźnickim sznurem i poganiając kijem, wypchnął ją z obory. Dał jej spokój, gdy tylko minęła stalowe drzwi. Puścił linę i odszedł.
A ona stała tam. Bezradna. Przerażona. Na przerośniętych, ochwaconych kopytach nie była w stanie pobiec dokądkolwiek. Nie była w stanie nawet iść tempem spacerowym, jakim chodzę ja czy Ty. Ochwat boli, więc gdyby tylko mogła, nie dotykałaby przednimi kopytami ziemi. Ale nie mogła, więc spięta i sztywna drżała cała z wysiłku i strachu.
Bała się każdego ruchu człowieka. Widziałam, jak z przerażenia otwiera oczy szerzej i szerzej, gdy handlarz poganiał ją kijem. Nie bił jej, nie musiał. Sama obecność człowieka sprawiała, że jej przerażone serce tłukło się o żebra jak oszalałe. Patrzyłam na tego biednego konia, a łzy kapały mi na kurtkę. Ile Chmurka musiała znieść? Jak ciężkie musiało być jej życie? Ile razów dostała, ile bólu sprawiła jej choroba? Dlaczego ją to spotkało? Dlaczego nikt jej nigdy nie pomógł?
I co teraz z nią będzie? Czy ktokolwiek się przejmie jej losem? Czy komukolwiek będzie na niej zależało? Chmurka ma ochwat i zaniedbane kopyta. Transport był dla niej ogromnym wysiłkiem. Sądząc po tym, w jakim stanie są jej puszki kopytowe, obawiam się, że nawet jeśli przeżyje tę historię, to już nigdy nie będzie zupełnie zdrowym koniem. Ale wiem też, ile dobry kowal i lekarz są w stanie zrobić bardzo wiele dla takiego zwierzaka. Wiem, że mogą pomóc i sprawić, by taki koń żył i chodził bez cierpienia.
Wiem, że będą głosy, że Chmurka powinna być odebrana interwencyjnie tyle, że to nie jest proste. Jeśli wezwę PIW, to handlarz powie, że konia dopiero kupił (zgodnie z prawdą!) i ma przyjechać do niego kowal. W takiej sytuacji Chmurki nikt nie odbierze w trybie natychmiastowym więc, po wyjściu PIWu z podwórka, odwiozą ją na ubój. I jest jeszcze jeden aspekt — jeśli wezmę PIW, to więcej tam nie wejdę… Nie uratuję ani Chmurki, ani nigdy nikogo innego.
Kochani, serce moje ściska strach, bo nie wiem co będzie, co się stanie z Chmurką. Cena za tą bidulkę to 5000 zł, a handlarz dał mi tylko jeden dzień na wpłacenie 2500 zł zaliczki. Jeśli to zrobię, poczeka trochę na spłatę reszty pieniędzy, ale już zapowiedział, że nie będzie to dużo czasu. On jej nie chce trzymać. Brzydzi się jej.
Kochani moi. Błagam Was, popatrzcie na zdjęcia, na film. Pomyślcie o niej ciepło. Niech ona będzie ważna nie tylko dla mnie. Bardzo proszę, stańcie ze mną przy Chmurce. Uratujmy ją. Zapewnijmy leczenie. Odmieńmy jej życie, pozwólmy nabrać zaufania do ludzi.
Nie wiem, ile czasu jej zostało, ale wiem, że to ostatni moment by biedna Chmurka mogła przekonać się, że nie wszyscy ludzie to oprawcy koni. Pomóżmy jej razem. I zróbmy to teraz! Teraz! Bo innej szansy nie będzie!
Monika
Chętnie odpowiem na pytania:
Adopcje - 666 220 540
Ogólne - 570 666 540
fundacja@konikimoniki.org.pl
Dziękuję za pomoc.
Zbiórka obejmuje wykup, transport, koszt diagnostyki, leczenia, wizyty kowala oraz zakup paszy i suplementów.
Zobacz więcej na www.konikimoniki.org.pl
Laden...