Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Mały Maciuś już wypoczywa na swoich wiecznych wakacjach pod naszymi czujnym okiem! Kochani, uratowany dzięki Waszej pomocy Maciuś, jest już po wizycie weterynarza I kwarantannie. Dołączył do stada, gdzie miło go wszyscy przywitali i okazali mnóstwo miłości. Reszta kucyków zawsze czeka w pogotowiu, kiedy dołącza do nich nowy przyjaciel i chętnie pokazują mu nowy dom.
Maciuś zostanie z nami już na zawsze, tutaj krzywda mu się nie stanie, a cały koszmar, jaki przeszedł, niech odejdzie w niepamięć. Dzięki Wam ten mały piękniś ma przed sobą cudowne i spokojne życie! Dziękujemy! ❤️❤️❤️
Kochani, zadzwoniła do mnie mama Ani, dziewczynki, która uczyła się jeździć w jednej ze szkółek. W tej szkółce przez 15 lat pracował gniady, nieduży kucyk.
Gdy kilka dni temu Ania przyjechała do koni, boks jej ulubionego małego Maciusia był pusty. Właściciele mówili, że wyjechał na emeryturę, ale nie chcieli powiedzieć, gdzie dokładnie trafił. Ania z rodzicami bardzo prosiła, tak samo inne dzieci, które tęskniły za swoim pupilem, ale właściciele byli nieugięci, i zirytowani szybko ucinali wszelkie pytania.
Mama dziewczynki zwróciła się do mnie z prośbą, by poszukać ulubionego konika. Wszyscy przeczuwali, że stało się coś bardzo, bardzo złego. Przecież gdyby ten kucyk faktycznie trafił w dobre ręce, nikt by nie ukrywał gdzie zamieszkał. Zdenerwowana chwyciłam za telefon i zadzwoniłam w miejsce, którego nienawidzę, a do którego najczęściej trafiają wyniszczone konie z mojej okolicy. Nie myliłam się, Maciuś tam był. Mężczyzna, który prowadzi to gospodarstwo i rzeźnie rolniczą, powiedział, że przywieźli go właściciele. Wypakowali sami z przyczepki i zanim odjechali, zabrali jego nowy kantarek, który dostał od dzieci w stajni. Dodał też, że jest tłusty, więc w wolnej chwili się nim zajmie, żeby nie musieć go karmić. Wiedziałam co to oznacza…
Kochani, ratujmy go! Maciuś każdego dnia godzinami dreptał w koło, cierpliwie wożąc na swoich plecach dzieci. Był spokojny, więc obsługiwał też festyny, był także wożony przyczepką do przedszkoli i szkół. Było wiadomo, że mały Maciuś to anioł, nigdy nikomu nie wyrządził krzywdy, więc odwiedzały go nawet dwu i trzyletnie dzieci. Chowały rączki i buzie w jego grzywie, śmiejąc się głośno. Sprawiał tak wiele radości, dzieci go uwielbiały, a ludzie, którzy przez te 15 lat czerpali zyski z jego pracy, skazali go na śmierć właśnie wtedy, gdy najbardziej potrzebował opieki. Spracowanego i kulawego pozbyli się w najgorszy możliwy sposób, skazując go na straszną śmierć z rąk rzeźnika.
Wyprosiłam u tego mężczyzny by poczekał, dał mi trochę czasu, żebym mogła coś wymyślić, coś zrobić. Powiedział mi, że „kilka takich kulawców już pani kupiła, wiem, że jest pani słowna. Dam pani jeden dzień na zaliczkę. Jeśli w sobotę przywiezie mi pani 1000 zł, poczekam na resztę kilka dni. A jeśli nie, to…”, szybko się rozłączyłam, nie chciałam tego słuchać.
Kochani, wsiadłam w auto i pojechałam do Maciusia. Stał tam taki samotny i wystraszony. Ten człowiek trzymał go, nie pozwalając mu się do mnie zbliżyć i śmiał się, że „do pani to wszystkie ciągną, tak bardzo chcą żyć”. Nienawidzę takich ludzi, a muszę z nimi rozmawiać, by móc pomagać takim koniom jak Maciuś. Tak strasznie jest mi żal starych zwierząt, które wszyscy opuścili.
Kochani moi, Drodzy. Mama Ani obiecała, że dołoży 200 zł, brakuje zatem 800 zł, bym mogła w sobotę dać zaliczkę za tego dzielnego konika. Bardzo Was proszę, zawalczmy o jego życie i godną emeryturę.
Jeśli masz pytania, zadzwoń do mnie - Monika 570 666 540. Dziękuję za pomoc.
Zbiórka obejmuje wykup, transport, koszt diagnostyki, wizyty kowala oraz zakup paszy i suplementów.
Zobacz więcej na www.konikimoniki.org.pl
Laden...