Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Misio i Piotruś dojechali bezpiecznie do naszego ośrodka! Zobaczcie kochani, jakie to są dwa przystojniaki. Nie mieści mi się w głowie, że ktoś chciałby pozbawić ich życia. Takie piękne stworzenia, pełne miłości i empatii. Kto chciałby im to odebrać…
Oboje zostają u nas, Misio pogalopował na padok, a Piotruś odpoczywa w boksiku. Później się zamienią, by nie stresować ich zbyt dużymi wrażeniami na raz.
Bardzo Wam wszystkim dziękuję za pomoc. Sami widzicie, że są naprawdę grubaskami i wcale nie tak łatwo było podarować im życie. Koszta, jakie przychodzą z takimi zwierzętami są duże, ale dzięki Wam mamy możliwość zmieniać ich los i życie.
Brawa dla Was!
Chłodny, wrześniowy wieczór. Lato już delikatnie dąży do tego, by o sobie zapomnieć, bocianów też już nie ma od kilku dni. Na podwórku handlarza też wciąż toczy się życie, przychodzi jedno, odchodzi drugie. Tutaj czas nigdy nie stanie w miejscu.
Co może czuć zwierzę, dla którego ty jesteś całym światem, ale postanawiasz je odrzucić? Jak duży zawód i pustkę, niosą konsekwencje takich czynów, kiedy to ty jesteś całym sensem jego życia, ale postanawiasz je oddać na pewną śmierć. Dla niego ty byłeś oczkiem w głowie, wierny do ostatniej chwili, wierzył, że go nie opuścisz.
Bo Piotruś miał rodzinę od małego źrebaczka, tam się urodził, tam stawiał pierwsze swoje kroki, na małych kopytkach u boku mamy. To oni widzieli, jak pije pierwszy raz mleko i potyka się przy pierwszym galopie. To im wierzył, że zapewnią mu bezpieczeństwo i obdarują miłością do końca życia. Piotruś jednak był w błędzie, a obietnice okazały się puste i bez pokrycia.
Kilka lat upłynęło na spokojnym życiu, ale wszystko skończyło się, gdy rodzina postanowiła z dnia nadzień pozbyć się Piotrusia, który zaczął być ciężarem. Obowiązki i cena utrzymania konia, który przestał najwidoczniej sprawiać radość, zaczęły być uciążliwe. Pomysł sprzedaży przyszedł szybko, handlarz powiedział, że ich zna. Może Piotruś nie jest pierwszym koniem, który przyjechał spod ich dachu…
Zrobiłam zdjęcia Piotrusiowi i zauważyłam, jak na mnie patrzy. Widzę w jego oczach ogromne zmartwienie i ból, który czuje w środku. Został zdradzony, wyrzucony jak rzecz, która się znudziła lub zepsuła. Żywe i czujące zwierzę, potraktowano w najokrutniejszy sposób, jaki się da. I on również ma tego świadomość.
Nie mogę tu i teraz obiecać mu, że go zabiorę, bo tego nie wiem. Nie wiem, czy uda mi się Was przekonać do pomocy, ale mam ogromną nadzieję, że tak. Jeśli nie spróbuję, to się nie dowiem, choć gdybym mogła, jeszcze tego dnia Piotruś odzyskałby wolność.
To niestety teraz nie jest możliwe. Handlarz domaga się zadatku w wysokości aż 3000 zł. Płatne najdalej do wtorku. W rzeźni za jego wagę dostanie aż 8500 zł. W życiu nie dam rady zapłacić mu takich pieniędzy od ręki, rzeźnia już tak. Dlatego potrzebna jest zaliczka, która zadowoli go „na chwilę”.
Przychodzę dziś do Was z prośbą o pomoc, byście stanęli ze mną do walki o życie i przyszłość Piotrusia. Spróbujmy okazać mu trochę serca, w przeciwieństwie do jego poprzednich właścicieli. Nie musimy być tacy jak oni. Gdy przejdziemy obok obojętnie, nic już mu nie pomoże, nic się nie zmieni, a Piotruś skończy w rzeźni.
Jedyne wspomnienie o nim, będzie kojarzyło się ze zdradą i bólem, a pamiątką po nim, będą tylko te zdjęcia, które widzicie. Proszę dziś i błagam o pomoc. Piotruś nie zasłużył sobie na taki koniec.
Jeśli masz pytania, zadzwoń do mnie - Monika 570 666 540. Dziękuję za pomoc.
Zbiórka obejmuje wykup, transport, koszt diagnostyki, wizyty kowala oraz zakup paszy i suplementów.
Zobacz więcej na www.konikimoniki.org.pl
Laden...