Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Na sam koniec tygodnia, mamy dla Was bardzo dobrą wiadomość. Stasia bezpiecznie dotarła do naszego ośrodka, gdzie już zdążyła zrobić kilka pierwszych kroków u boku mojej córki.
Basia chciała jej pokazać, że tutaj nie trzeba się bać, że cały koszmar już minął i czekają ją same dobre dni. Jednak wcześniej musi obejrzeć ją weterynarz, to już u nas taka standardowa procedura. Później przyjdzie czas na kowala i ogromny poczęstunek. Potem damy Stasi święty spokój, którego tak długo wyczekiwała w niepewności.
Kochani, ogromnie Wam dziękuję. Ten tydzień do najłatwiejszych nie należał. Mnóstwo zwierząt i mnóstwo nerwów i obaw, ale udało się podarować kolejne życia. Pasja również jest w pełni bezpieczna i czekamy już na jej transport. ❤️😊
Życzę Wam spokojnego weekendu, chwila odetchnienia przyda się nam wszystkim. 🐎😉
Kochani, dziś nie mam dla Was dobrych wieści, przychodzę z kolejną ofiarą, kolejnym koniem, który dla wielu jest tylko rzeczą, zabawką, która kiedy się zepsuje, można ją wyrzucić jak śmiecia…
Stasia trafiła tu z gospodarstwa agroturystycznego. Zielona trawa równo przystrzyżona na wejściu, mnóstwo atrakcji i kilka zwierząt, które nigdy nie mogą mieć pewności, że kiedy tylko ich wiek zacznie mieć wpływ na zdrowie, zostaną porzucone. Tutaj jesteś tylko okładką interesu, którą zawsze można wymienić.
Stasia od małego źrebaka stawiała pierwsze kroki wraz ze swoją mamą na jednym podwórku. Nic nie zapowiadało się na to, że skończy w takim miejscu jak to. Szczęśliwe życie miało trwać wiecznie i pewnie takimi myślami kierowała się klacz, o której dziś pewnie nie wiele osób już pamięta. Mimo że była okładką interesu, dawała mnóstwo radości gościom, którzy odwiedzali gospodarstwo, nie zasłużyła na godziwą emeryturę. Jak wielu jej poprzedników.
Stasia czeka już tylko na wyrok, bez nadziei na jakąkolwiek zmianę. Powolutku i delikatnie wącha moją dłoń z zaciekawieniem, nie chce zrobić nikomu krzywdy, wie, że nie ma szans uciec, nie ma jak się obronić. Jest sama i tak już zostanie, aż do samego końca. Nie może liczyć już na nic więcej, nikt nie wyciągnie do niej ręki, by jej pomóc. To tutaj kończy się jej historia.
Przygnębiona sytuacją Stasia spuszcza głowę, jakby pogodziła się z losem i tym, że niebawem spotka swoją mamę za tęczowym mostem. W niej nie ma żadnej chęci do życia, bo wie, że odebrano jej wszystko, co najcenniejsze. Marzenia i wolność, o którą tak bardzo powinniśmy walczyć dla każdego zwierzęcia. Człowiek ograbił ją z prawa do życia i skazał na okrutną śmierć na rzeźnickim haku. Bo już nie pasowała do otoczenia. Jak zwykle zwierzę zostało potraktowane jak rzecz.
Handlarz dał szansę Stasi, a nam nadzieję, że może uda się jej pomóc. Wydostać się stąd w inny sposób niż ciężarówką do ubojni, to praktycznie niemożliwe. Jedynie garstka ludzi, chce i próbuje coś z tym robić. Koszt klaczy z jego rąk to 7600 zł, na dziś zażądał on 1500 zł zaliczki. To więcej niż da rzeźnia, ale nie mam na to wpływu. Targując się, muszę brać pod uwagę, że to może być ostatni koń, jakiemu mogłam pomóc. Handlarz jest bezwzględny i to on tutaj stawia warunki.
Nie wielu ludzi zapewne uzna, że Stasia zasługuje na życie, ale jeśli ta garstka osób o dobrych sercach i chęciach do zmiany świata i okrutnej rzeczywistości, w której te niewinne zwierzęta muszą cierpieć i mierzyć się ze strachem przed jutrem, uzna, że warto. Może uda się sprawić, że Stasia dożyje spokojnej emerytury. U mnie dostanie taką szansę, miejsce znajdzie się zawsze, ale niestety o środki dużo ciężej. A to one są tutaj biletem do wolności.
Ogromnie prosimy o wsparcie, każde udostępnienie i złotówka jest dla Stasi światełkiem w tunelu.
Jeśli masz pytania, zadzwoń do mnie - Monika 570 666 540.
Dziękuję za pomoc. Zbiórka obejmuje wykup, transport, koszt diagnostyki, opłaty na weterynarza i kowala oraz zakup paszy i suplementów.
Zobacz więcej na www.konikimoniki.org.pl
Laden...