Myśleli, że to zwłoki, ale usłyszeli miauknięcie...

Piękny słoneczny dzień. Idąca na spacer para zauważa w zaroślach kota. Leży, nie rusza się. Pewni, że to zwłoki podchodzą bliżej. Nachylają się i słyszą ciche miauknięcie... Przerażeni dzwonią szukając ratunku.

Pytamy, czy mają jak zabezpieczyć, póki nie przyjedziemy. Mają, a nawet mogą ją przywieźć. Samochód zostawili nieopodal. Prosimy o przewiezienie do przychodni weterynaryjnej, będziemy czekać na miejscu. Naszym oczom ukazała się wycieńczona, ledwo żywa kotka. W pierwszej chwili sami myśleliśmy, że przywieźli już zwłoki...

Skrajnie wychudzona, odwodniona, ciężko oddychająca. Skazana na śmierć w powolnych męczarniach. Może komuś zaginęła? A może ktoś się jej pozbył. Jak długo trwało jej cierpienie skrzętnie kryte przed całym światem w zaroślach...?

Jak długa jest historia cierpienia tej bezbronnej istoty? Przez ile dni towarzyszył jej tylko ból, głód, pragnienie i strach... Miała dużo szczęścia, że trafiła na ludzi z empatią. Ludzi o ogromnych sercach którzy nie przeszli koło niej obojętnie. Ile innych osób mogło ją widzieć? Ile innych spacerujących tam osób nawet się nie pochyliło sprawdzić, czy stworzenie żyje? 

Kotka ma anemię, podwyższony mocznik i parametry wątrobowe. Chcielibyśmy Prosić Państwa o wsparcie finansowe. Datki pokryją koszty leczenia, opieki weterynaryjnej i hospitalizacji. Dziękujemy za każdą wpłatę.