Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani, śpieszymy z dobrymi wiadomościami.
Kaja bezpieczna!
Bardzo Wam dziękujemy za podarowanie jej życia.
Mała Kaja zadziera głowę. Chwilę grzebie nogą, tak jakby prosiła, by mogła wrócić do swojego domu. Do swojej córki, ale handlarska, gruba lina nie odpuszcza. Mała Kaja nie wie, że szarpanie takiej liny nic nie da. Jeszcze niedawno miała dom. Mieszkała w nim blisko 15 lat.
Miała swój wybieg i niewielką, ale wygodną stajenkę. W jej domu nie było bogato, ale małe kucyki nie oczekują przecież luksusów. Ot, żeby było schronienie, smaczne siano, czasem garstka złotego owsa. Kaja latami była ulubienicą córki właścicieli. Gdy dziewczynka była mała, zajmowała się Kają, traktowała ją jak najlepszą przyjaciółkę. Czesała jej grzywę, wypłakiwała w szyję największe rozterki, do ucha szeptała tajemnice. Dziś, gdy podrosła, straciła zainteresowanie kucykiem, więc Kaja straciła dach nad głową. Jej miejsce zajęła jej ostatnia córka, bo młodsza, bo będzie latami dawała kolejne źrebaki.
Na Kaję nie było chętnych. Ogłoszenia w serwisach, puszczone wieści wśród znajomych nie przyniosły jej nowego domu, więc teraz, gdy idzie jesień i sama trawa dla konia to już zbyt mało, właściciele sprzedali Kalinkę handlarzowi. By nie kupować siana, słomy i owsa dla dwóch koni.
Kaja to kilkunastoletnia klacz. Niechciana, zbędna. Skazana na rzeź. Polska, kraj ułańskich tradycji, a sprzedaje tysiące koni na mięso, bo to dobry biznes. A tam, gdzie można zarobić, nie ma miejsca na sentymenty. Więc nie ma miejsca też dla Kai.
Cena jej życia to 1600 zł. Potrzebne są też środki na transport.
Prosimy, pomóż ją ocalić. Czas na spłatę mija z końcem września.
Ładuję...