Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
💕 kochani rezultat jest w aktualizacji zbiórki i na fb 💕
Baedzo dziękuje Wam za pomoc !
Fundacja Azyl dla Koni Kucykowo. Miejsce, w którym schronienie znalazło 23 konie, a kolejne 21 jest w adopcjach terenowych. Dlaczego powstało? Z końmi mam styczność od 7 klasy podstawówki. Zaprowadziła mnie do nich koleżanka i się zaczęło. Nie mogłam bez nich żyć, bo zakochałam się w tych cudownych zwierzętach.
Tak było:
Tak jest:
I ta miłość trwa do dziś i z każdym dniem jest coraz większa. I z każdym dniem to one zaskakują mnie swoim zachowaniem i tym, jak potrafią oddać swoją miłość człowiekowi. Pokazują, jak żyje się w stadzie. Pokazują, że mimo różnych charakterów, jaki każdy z nich ma, zawsze się dogadują i żyją w zgodzie. Powinniśmy tego uczyć się od nich, a nie drzeć koty wzajemnie. One to potrafią, a my?
Od wielu lat jako osoba prywatna wspieram fundacje dobijając ostatni gwóźdź, jak ja to nazywałam. Wpłacałam niemałe środki, aby jak najwięcej zwierząt uratować. Dzwoniłam, pytałam, ile brakuje pieniędzy, prosząc o telefon dwa dni wcześniej, aby wpłacić brakującą kwotę. Nie raz nie dwa wynosiła tysiące. Nie wskaże tych fundacji czy osób prywatnych, bo mogą sobie tego nie życzyć. Ale od kiedy zaprzestałam im wpłacać i mam swój Azyl, zostałam wrogiem numer jeden. Dochodzą do mnie różne plotki puszczane w eter... Czy żałuje wpłaconych pieniędzy? Nie. Bo wpłacałam dobrowolnie na ratowanie żyć. I zawsze każdy mógł na mnie liczyć. A skąd miałam pieniądze? Ciężko pracowałam po kilkanaście godzin dziennie. Nie musiałam. Ale może dlatego tak się starałam, bo jestem pracoholikiem? Więc proszę tych, którzy bez ustanku snują teorie - przestańcie. To szkodzi przede wszystkim tym, którym wszyscy staramy się pomóc - zwierzakom.
A jak powstało Kucykowo? W skrócie. Pierwsze konie, które wykupiłam i wzięłam pod opiekę, to Szafir i Dragon. Długo się zastanawiałam, bo koń to odpowiedzialność. Ale... Powiedziałam partnerowi, że czas najwyższy spełnić swoje marzenie. Przyjechały 20 lipca 2017 r. Na przełomie kolejnych trzech miesięcy wykupiłam 10 koni, ostatnimi były kucyki z targu w Sochaczewie. Dwie osoby za moje pieniądze wykupiły 4 kucysie, a po dodatkowej dopłacie także konia Plenera, który znajduje się pod opieką fundacji Kraina Zwierząt.
Po 3 miesiącach trzymania koni na pensjonacie moja cudowna kochana klacz Sannusia uległa poważnemu urazowi. Z głupoty właścicielki stajni... Po tym wypadku podjęłam natychmiastową decyzję o zabraniu zwierząt i szukaniu jak najlepszego miejsca dla nich. Znaleźliśmy wielką, pustą halę (dawne kurniki). I zaczęłam! Na budowę wszystkich boksów i innych rzeczy, których potrzebują moje orzeszki, wydawałam wszystkie oszczędności. Stworzyłam i ciągle tworzę miejsce, w którym to one mają być szczęśliwe, a ja jestem szczęśliwa dzięki obcowaniu z nimi. I wydaje mi się, że właśnie to udało mi się osiągnąć, kiedy na nie patrzę. One potrzebują mnie, a ja ich. Żyjemy w pełnej symbiozie. To dla nich zdjęłam szpilki i naciągnęłam na nogi gumiaki. To dla nich jestem "starszą taczkową". Stajenni, których zatrudniłam, okazali się nieodpowiedzialni, a ja jestem wymagająca. Wymagająca, bo chcę dla moich koni tego, co najlepsze.
Wszystkie prace w obejściu i stajni robię własnymi rękoma. Niestety, brakuje mi sił i mocy przerobowej. Mimo to zaciskam zęby, patrzę na moich przyjaciół i ciągnę to wszystko dalej. Czy czasem płaczę? Tak. Bo bardzo często jest ciężko. Rzadko kiedy to widzicie, bo po co pokazywać słabość? Nie dam satysfakcji tym, którzy źle mi życzą...
Kochani, mam nadzieję, że Was nie zanudziłam. Dlaczego Wam o tym opowiadam?
Jak już wiecie, jestem sama. Wszystko sama oporządzam. Czasami pomagają mi wolontariusze -wielkie dzięki Wam za to! Ale ten rok pod kątem siana, zboża i słomy zapowiada się na Pomorzu tragicznie. Moja gromada koni chrupie 1 kulę siana, do tego bela słomy, 35 kg owsa, do tego inne dodatki dietetyczne. Mam ogromne trudności z zakupieniem potrzebujących rzeczy na zapas, bo nie dysponuję taką gotówkę. Na czerwiec potrzebuję 10 080 zł, żeby zapłacić za 126 beli siana... Nie mam takiej sumy. Do tego jestem po operacji i potrzebuję czasu, żeby dojść do siebie. A każdego wieczora jestem na stajni z moimi maluchami...
Potrzebuję Waszej pomocy, aby zabezpieczyć konie na następne miesiące... Koszt miesięczny utrzymania jednego konia to 250 - 300 zł miesięcznie. A koni mam pod opieką o wiele więcej... Do tego dochodzą koszty dzierżawy obiektu...
Kochani, pomożecie mi? Zapraszam Was serdecznie do odwiedzin, można pogłaskać, ukochać zwierzaki - one naprawdę kochają być blisko człowieka. U mnie na nowo uczą się, że człowiek to przyjaciel, a nie wróg. Każdy, kto był u nas wie, że nasze konie to wspaniałe, kochane stworzenia. Kucykowo to ich dom. Ich azyl. Ich miejsce na ziemi. Trzy koniczki - Sannusia, Chuliganek i Hetka mają swoich opiekunów wirtualnych. Bardzo Wam za to dziękuję! Awi, Alpinka, Wisienka Legionek i Lacky mają swoich opiekunów na miejscu, których również bardzo mocno ściskam!
Reszta? Reszta jest na moim utrzymaniu. Dzięki Madzi, którą poznałam przy wykupie Gabrysi i Danusi, którą poznałam dzięki Marzence, prowadzony jest bazarek pomocowy na utrzymanie naszych konisiów. Dziewczyny, serdecznie Wam dziękuję. Dziękuję wszystkim licytującym!
Ale muszę Was prosić o więcej. Muszę Was prosić o pomoc w zrobieniu zapasów. Mam w stajni chore zwierzęta po poważnych urazach. Psy i koty, które notorycznie są do nas podrzucane. Dzięki Wam mają zapewnione bezpieczne życie! Ja zawsze pomogę Wam i zwierzakom. Czy mogę liczyć na Waszą wzajemność? Dziękuję, jeśli tak...
Ładuję...