Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani! Udało się! Kwota wykupu Szarej była duża, bo i ona jest koniem pokaźnych gabarytów. Baliśmy się, nie mieliśmy pewności do ostatniej chwili, czy się uda.
Dziękujemy w imieniu Szarej za ocalenie życia!
Szara dojechała już do swojego docelowego domu w zaprzyjaźnionej z nami fundacji. Klacz znalazła dom, gdzie do końca swoich dni będzie już bezpieczna. Nie będzie też już musiała nigdy pracować.
Jeszcze raz bardzo Wam dziękujemy. To, że Szara żyje, to kolejny Wasz sukces!
Zobacz więcej tutaj...
Jeśli chcesz uzyskać dodatkowe informacje - skontaktuj się z nami!
Zadzwoń:
Karolina 518 569 487
Nazywam się Szara. Stoję tu przed Tobą i proszę Cię o pomoc. Błagam o uratowanie życia. Nie mogę dłużej czekać na cud. Nadchodzi ten dzień, gdy będę musiała wejść po trapie ciężarówki. Ciężarówki, która zbędne, niechciane konie, takie jak ja, odwozi do ubojni.
Myślałam, że za lata pracy, posłuszeństwa, za tysiące kilometrów odmierzonych ciągnięciem bryczki z ludźmi, dostanę dobrą emeryturę. Przecież przyjaciół się nie pozbywa nawet wtedy, gdy nie mogą się już do niczego nam przydać, prawda? Lata mijały, a ten sam wóz, który wczoraj był lekki jak piórko, dziś bardzo mi ciążył. Nie odmawiałam jednak pracy. Starałam się ze wszystkich sił, by mój pan był zadowolony.
Mój pan... Dbał o mnie. Nigdy nie chodziłam głodna, zawsze miałam wyczesaną sierść i pięknie zaplecioną grzywę. Wielu się za mną oglądało, cmokali z zachwytem, gdy rytmicznym kłusem obwoziłam po miasteczku turystów. Znali mnie tu wszyscy, ja znałam każdy kąt. Tu był mój dom. Myślałam, że tak będzie już zawsze. Gdy któregoś dnia na podwórko zajechał samochód i rozległo się z niego donośne rżenie, byłam taka podekscytowana. Pasłam się akurat na łące i z zaciekawieniem podbiegłam bliżej, zobaczyć kto tu przyjechał. Zawsze marzyłam o koński towarzyszu, bo choć lubiłam swojego pana, to brakowało mi takich jak ja. Pomyślałam, że po tylu latach czekania, w końcu będę miała koleżankę, z którą będę mogła szukać najlepszych ździebeł trawy, wygrzewać w porannych promieniach słońca. Pomyślałam, że na pewno się polubimy, a w mojej małej stajence zrobię jej miejsce, pomieścimy się...
Gdy na ziemię opadł trap, zobaczyłam klacz. Była piękna, młoda i silna. Taka jak ja kiedyś... Mój pan zaprowadził ją do mojej stajenki, po chwili przyszedł do mnie. Myślałam, że pójdziemy do stajni, że zaraz się z nią przywitam... jakie było moje zdziwienie, gdy mój pan zaprowadził mnie pod trap ciężarówki. Nie chciałam tam wejść, tak bardzo się bałam, nie podróżowałam nigdy w taki sposób, nie opuszczałam nigdy mojego domu. Świst bata przeciął powietrze i zamilkł na moich plecach. Zaszczypała skóra. Zabolało w środku, bo zrozumiałam, że tym samochodem, którym przyjechała ona, wyjadę ja.
Z niedowierzaniem patrzyłam coraz większymi ze strachu oczami na swojego pana. Przyjaciół się przecież nie pozbywa... czasem się ich tylko wymienia na młodszych.
Nazywam się Szara. Stoję tu przed Tobą i proszę Cię o pomoc. Błagam o uratowanie życia. Nie mogę dłużej czekać na cud. Nadchodzi ten dzień, gdy będę musiała wejść ponownie po trapie ciężarówki. Ciężarówki, która zbędne, niechciane konie, takie jak ja, odwozi do ubojni. Jestem duża, ciężka, droga. Potrzebna aż 9300 zł. 25 listopada minie termin, by mnie uratować.
Nazywam się Szara. Stoję tu przed Tobą i proszę Cię o pomoc. Błagam o uratowanie życia...
Ładuję...