Amigo i Kicia potrzebują naszej pomocy

Dwie historie, każda smutna. 

1. Amigo - kot rasy Ragdoll. Wychudzony, ma giardie. Właściciele oddali go do naszej fundacji na zrzeczenie. Nie chcieliśmy brać kolejnego kota, bo nie mamy pieniędzy, ale wiedzieliśmy, że będzie na niego dużo chętnych i chcieliśmy dopiąć adopcji. Kot był mocno wychudzony. Robiliśmy badania. Na razie nic nie wskazuje na to, by oprócz giardii coś mu dolegało. Jest na kwarantannie w naszym domu tymczasowym. Jest pod opieką weterynarza. Opiekunka rozpieszcza Amisia, podsuwa najlepsze kąski pod nosek. Chcemy, by jak najszybciej nabrał ciałka, bo ściska nas za gardło, jak czujemy wszystkie kosteczki pod palcami. 

2. Kicia, nazwijmy ją Rufa, bo nie wypada, by nie miała imienia. Wczoraj po 23:00 zadzwonił telefon. "Znalazłem kota, jest po wypadku. Ma rozwaloną głowę". Pytamy, skąd Pan dzwoni i słyszymy, że z Kolbuszowej. Doradziliśmy, co można zrobić, ale traf chciał, że telefon miała nasza kociara. Od słowa do słowa zaczęła się akcja szukania pomocy. Ostatecznie kicia trafiła do weterynarza. Zobowiązaliśmy się pokryć koszty (w tamtym momencie nie liczyło się to, że nie mamy, z czego). A kiedy zobaczyliśmy zdjęcie, wiedzieliśmy, że dobrze zrobiliśmy, zobowiązując się do finansowej pomocy. Kicia została w lecznicy. Rana została zszyta. Robimy od razu testy na białaczkę. Pan, który ją znalazł, zastanawia się nad adopcją, jednocześnie szukając właściciela Rufki. Jeśli nic z dwóch opcji nie wypali - przejmujemy Rufkę do Krakowa i szukamy jej domu.

Bardzo prosimy Państwa o wsparcie! Kwota podana na zrzutce obejmuje leczenie dwóch kotów. Po leczeniu koty muszą zostać zaszczepione. Amigo, przed pójściem do nowego domu będzie miał ponowne badanie kału i krwi. Rufce też zrobimy badanie krwi, jak chwilę odpocznie. Dziękujemy za każdą złotówkę!