Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Taki jestem śliczny.
Dolas a teraz Neonek pozdrawia z domu stałego.
Dzięki Waszej pomocy, mogę biegać, rozrabiać i cieszyć sie żyviem ?♥️
Dziękuje
Dolas - kocia ofiara wypadku. Koszt operacji z kastracją to 1000 zł, plus pobyt, leczenie - potrzebujemy ponad 1500 zł.
"Szczęśliwy kot wychodzący"
Nie mamy już sił, nie wiemy co pisać, byście kolejny raz zechcieli pomóc... Jest tyle nieszczęścia, tyle rannych, zaniedbanych zwierząt - dlaczego? Jesteśmy niby tacy światowi, empatyczni - czy to tylko na pokaz?
Oto kochani historia kocurka Dolasa, w sumie nic nowego nie jesteśmy w stanie napisać, młody niespełna roczny kocurek, burasek... Szukał bezpiecznego miejsca, chodził od domu do domu, w jednej z podlubelskich dzielnic, tu pobył trochę tam pobył trochę. Znalazł dobra duszyczkę, która zaczęła go regularnie dokarmiać, jednak jak to zazwyczaj bywa - "nie mogła zabrać go do domu".
Kotek około 6 miesięczny przychodził do tych ludzi, był głaskany, dokarmiany, ale gdy wracali do domu, drzwi przed nim zamykali na spust i zostawiali na podwórku przy bardzo ruchliwej ulicy.
Chyba nie musimy Wam opowiadać co było dalej....
Pewnego dnia kotek nie przyszedł na karmienie. Po kilku dniach nieobecności kotek doczołgał się do ludzi, był w złym stanie - diagnoza? Złamana miednica i konieczna operacja.
Kosztowna operacja! Jak bardzo przekonała się "właścicielka" kotka gdy zabrała go do weterynarza - 1500 zł na operację lub eutanazja.
Nie każdy jest w stanie wydać takie pieniądze na zwierzaka, tą kwestie pozostawimy bez dyskusji. Na szczęście kobieta nie zdecydowała się na zabicie kocurka, szukała pomocy po znajomych i tak oto kochani - przedstawiamy Wam kolejnego podopiecznego Stowarzyszenia.
Kocurek 9.11.2017 przeszedł skomplikowaną operację miednicy, musi jeszcze jakiś czas zostać w klinice, następnie prawdopodobnie czeka go rehabilitacja... Aż boimy się myśleć, jakie będą koszty za operację, plus leczenie i pobyt w klinice. Tak, wiemy, ktoś powie, niech ta kobieta zapłaci... Łatwo się tak mówi... My powiemy inaczej - kotek cierpiał, mogła go uśpić za cenę 200 zł i "mieć spokój", ale wiedziała, że winna jest temu kociakowi życie i szukała pomocy, pokryła koszty prześwietlenia, pierwszego leczenia....Nie zostawiła go, a dla nas to dużo.
Dlatego zdecydowałyśmy się wziąć go pod swoją opiekę licząc po cichu, ze wesprzecie groszem tego buraska. Bardzo o to prosimy
Ładuję...