Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
11.11
Już prawie na finiszu jesteśmy. Zaimpregnowany, wykładzina robiona, grzejnik wstawiony, wewnętrzne kojce i regał także, większość ogrodzenia gotowa. Czeka nas nieprzewidziany koszt rozwalenia postumentów betonowych po słupkach starego ogrodzenia, o którym nie wiedzieliśmy, żeby postawić nasze przęsła i dokończy ogrodzenie. Jak skończymy ostatnie prace wpiszę dokładne rozliczenie. Powiem tyle: myślałyśmy, że 25 tys wystarczy z dużym zapasem.... Nie wystarczyło, ale najważniejsze że się udało. Jesteście wielcy, dzięki wam działamy odważnie. Nasz obecny stan to 24 psy w tym 7 szczeniąt i 5 kotów. Dzieje się, kibicujcie nam, odwiedżcie naszą stronę na FB https://www.facebook.com/psigrosz/
Domek w środku:
15.10 : Jest, w końcu jest, kochani, stawiamy domek nadziei, dzięki wam udało się to wszystko.
Uadło się dzięki wam zebrać całą kwotę. Jeszcze w trakcie trwania zbiórki aktualizowałam informacje o postepie budowy. Można obejrzeć poniżej. Z pewnym opóźneniem z powodu nieterminowosci prac przygotowawczych (tak, takie czasy) przyjechał do nas i właśnie staje domek. Wkrótce podam wykaz wykonanych prac oraz ich łączny koszt. Bardzo wam dziękujemy za pomoc, uratowaliście wiele psich stworzeń przed złymi schronami....
Przyjechała betoniarka, pustaki i w ogóle wiele się dzieje. Właśnie się dowiedziałyśmy, że do wszystkiego inny piasek pootrzebny. Psy są bardzo zadowolone, piasek to znaczy zabawa :) Domek przyjedzie 24.09.
Okazuje się, że łatwiej zebrać 25 tysięcy złotch od ludzi dobrej woli niż wydać te pieniądze na ludzi dobrej pracy, albo chociaż w ogóle pracy. Domek zamówiony, a chętnych do zarobienia za wykarczowanie koparką korzeni po dawno wyciętym (za poprzednich właścicieli) sadzie i wyczyszczenie terenu z ukrytego (też przez poprzednich użytkowników terenu) śmiecia i złomu BRAK. Przynajmniej w gminie Radzanów Dorota nie znalazła. Udało się ostatecznie w Białobrzegach znaleźć chętnego do zarobienia na oczyszczeniu terenu . Wykarczowane. 5 przyczep śmieci i skażonej parwo ziemi wywiezione. W następnym odcinku: czy uda się znaleźć chętnego do zarobienia na wybetonowaniu podłoża.... zanim przyjedzie domek. Mamy tydzień czasu. Będziemy na bieżąco was informować .
"Moi Drodzy, tu nie ma wyjścia, muszę szybko postawić jakiś budynek na kwarantannę dla zwierząt. Przez 6 miesięcy nie mogę wziąć żadnego nowego zwierzaka bez szczepień na mój teren. Wszystko jest skażone parwowirozą! Nie zaryzykuję - Nela o mało nie umarła.
Przeraża mnie każde wyjście z domu, każdy wyjazd jest z obawą, że znajdę jakąś biedę na drodze i co wtedy? Zostawić? Skazać na schronisko? Miałam kotłownię jako pomieszczenie na kwarantannę, ale tam zamieszkały koty, których nikt od zeszłego roku nie chce. W przyszłym roku może uda się dobudować pomieszczenie 30m, ale do tego czasu trzeba postawić choć by jakiś drewniany mały domek na kwarantannę.
Zaczynam czegoś szukać i liczę na Waszą pomoc w stworzeniu takiego miejsca, działka jest spora, więc można ją wykorzystać".
Na zdjęciu koty, które zajęły kotłownię, miały koci katar, i w efekcie każdy jest ślepy na jedno oko. Weterynarz, któremu przyniesiono je do uśpienia, dał im szansę - u Doroty. Ale teraz tej szansy nie mają inne zwierzęta, które za chwilę trzeba będzie ratować, bo to taki teren... Jesteśmy zmuszeni postawić taki domek, bo to najszybsze rozwiązanie. I musimy liczyć na waszą pomoc, bo nie damy rady z takim wydatkiem sami. A ten artykuł doskonale opisuje rzeczywistość przed którą ratujemy zwierzęta... https://www.money.pl/gospodarka/schroniska-dla-zwierzat-biznesowym-eldorado-patologie-zdaniem-ekologow-umozliwia-wadliwe-prawo-6418403475293825a.html
Radom i okolice. Wiecie jak wygląda tu codzienność? Zwierzęta umierające w polach, obejściach, przy drodze - nie działa tam nic, nie ma organizacji, która by cokolwiek zrobiła. Dlatego staramy się pomagać - leczyć, jeździć na wezwania i ratować te niewinne istoty.
Codzienność to kilka wezwań o pomoc o różnych porach. One same sobie nie pomogą. Ludzie albo przechodzą obojętnie, albo nie mają środków i wiedzy, gdzie szukać pomocy...
Gmina gwarantuje umowy z "mordowniami". Tam wrzucone w stada innych psów próbują przeżyć, ale słabe i chore nie mają żadnych szans. Uratowane zwierzęta trzeba jednak gdzieś lokować. Zwierzęta te są bez szczepień, a chorób zakaźnych jest masa. Często trafiają do nas zwierzęta już chore, które trzeba izolować. Dlatego zbieramy na domek z dwoma pomieszczeniami, ocieplany, całoroczny, taki jak poniżej. Stanie na ogrodzonej części wybiegu. Tam będziemy przetrzymywać przez pierwsze dwa tygodnie nowo przyjęte zwierzęta zanim, po zaszczepieniu, przeniesiemy je do głównego budynku i bezpiecznie dołączą do reszty naszych podopiecznych. Jest to konieczne i pilne, bo w sierpniu pięć nowych psów miało parwowirozę. Przeżyły, ale cały dom tymczasowy jest skażony na pół roku. Nie możemy w tej chwili żadnego psa przyjąć, jeżeli nie zapewnimy bezpiecznego pomieszczenia przejściowego. A zgłoszenia psów potrzebujących ratunku cały czas spływają. Jesteśmy zrozpaczeni, że nie możemy pomóc...
Całkowity koszt z transportem, montażem, zrobieniem podłogi i ociepleniem, przygotowaniem i wybrukowaniem powierzchni pod podłogę oraz wykonaniem ogrodzenia, prewencyjnym odkażeniem terenu i wnętrza domku, a także kupieniem nowego, czystego wyposażenia, wyniesie 25 000 zł. Tyle musimy zebrać jak najszybciej, bo wciąż są zgłoszenia, a my możemy tylko awaryjnie, na krótki okres parę zwierzaków w zaprzyjaźnionych domach umieścić. I już wyczerpałyśmy możliwości. W ubiegłym roku przyjęliśmy ponad 60 psów, z czego 52 znalazło nowe domy. W tym roku przewinęło się już 35 psów przez nasz dom. To oznacza, że przez sześć miesięcy, gdy brak będzie bezpiecznych pomieszczeń, zostawimy bez pomocy co najmniej ponad 20 psów…
Prosimy, pomóżcie nam, aby tak się nie stało. Na zdjęciach niektóre nasze psy, one Was też proszą. Miały szczęście, że gdy trzeba było im pomóc, mogłyśmy je przyjąć. A teraz takim samym musimy odmówić pomocy... Będziemy wdzięczni za każde wsparcie…
Ładuję...