Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dosia i Daruś, czyli rodzinka uratowanego wcześniej Duszka, są już u nas. Byli bardzo szczęśliwi, kiedy spotkali się wszyscy na łące!
Daruś jest jeszcze trochę onieśmielony ale mimo to widzę, że interesuje się mną i na pewno niedługo będzie jednym z tych maluchów, które bardzo lubią głaskanie. A Dosia chyba od razu zrozumiała, że ona i jej dzieci są tu bezpieczne, bo nie próbuje mnie przeganiać od swojego synka.
To cud, że udało nam się znaleźć i uratować rodzinę Duszka. Dziękuję Wam za wszystko, co dla nich zrobiliście! One żyją tylko dzięki Wam.
Drodzy Przyjaciele, już jesteśmy bardzo blisko uratowania tej rodzinki.
Wczoraj chyba każdy w Was wpłacił darowiznę dla Darusia i jego mamy.
Nie wiem, jak Wam dziękować. Ale Dosia, maleńki Daruś i Duszek podziękują Wam jak przyjedziecie na dzień otwarty za tydzień.
Wiem, że wczoraj daliście z siebie bardzo dużo. Ale popytajcie jeszcze po rodzinie i znajomych, może ktoś też będzie chciał pomóc tej rodzince, lub jak macie taką możliwość, wpłaćcie po 5 czy 10 złotych.
Z góry dziękuję w imieniu Darusia i Dosi.
Marek Sotek
Drodzy Przyjaciele, mama i mały braciszek Duszka żyją.
Cudem ich znalazłem. Ale na jutro zaplanowany jest transport do ubojni. Handlarz chce się ich pozbyć przed Świętem Zmarłych.
Zostały ostatnie godziny na ratunek i potrzebna jest Wasza pilna pomoc. 1500 złotych zaliczki musimy wpłacić już dziś. Nie pozwólmy zabić Dosi i maleńkiego Darusia.
Marek Sotek
Jeszcze w trakcie zbiórki na uratowanie Duszka, próbowałem odszukać jego zaginioną rodzinę. Mamę i małego braciszka. Wiedziałem tyle, ile powiedział mi handlarz – że właściciel wyprowadził Duszka z samochodu i sprzedał jemu. A resztę rodziny zabrał dalej. Gdzie – nie wiadomo.
Próbowałem różnymi sposobami odnaleźć chociaż jakiś ślad po rodzinie Duszka. Choć podejrzewałem najgorsze. I kiedy już prawie zrezygnowałem z poszukiwań, znalazłem Dosię i Darusia. Mama i braciszek Duszka żyją! Dosia i Daruś są u innego handlarza, którego do tej pory w ogóle nie znałem. Handlarz zamknął je w szopie i tuczy, żeby jak najwięcej pieniędzy dostać za nich w rzeźni. Mama Dosia przywiązana jest tak krótko, że ledwo może się ruszyć. Od czasu do czasu rży niespokojnie. Zapewne woła Duszka, starszego synka, którego jej zabrano. A maleńki Daruś, z oczami pełnymi strachu, chowa się za mamą. To są ich ostatnie godziny życia i na pewno to czują. Tułają się razem z miejsca na miejsce. A teraz czeka na nich ostatnia droga do ubojni. Mama nie obroni swojego dziecka, nie ma żadnych szans, to koniec.
Drodzy Przyjaciele, to prawdziwy cud, że ich znalazłem. To jednocześnie jest znak, że jeszcze nie przyszła na nich pora. Handlarz był zły i nie chciał rozmawiać o sprzedaży Dosi i Darusia. Mówił że transport do rzeźni jest umówiony, a on nie chce odwoływać z dnia na dzień, bo mogą się obrazić. W końcu się zgodził, jeśli dziś wpłacimy mu 1500 złotych zaliczki.
Kolejny raz proszę Was o pomoc! Musimy uratować Dosię i Darusia. Nie ma innej możliwości.
W kwotę wliczony jest wykup, transport, diagnostyka i weterynarz oraz kowal i miesiąc utrzymania.
Jeśli masz jakieś pytania, zadzwoń Marek: (+48) 502 064 387.
Zobacz więcej na www.razemdlazwierząt.pl
Ładuję...