Dotka prosi o kolejne dni życia... Jak odmówić kotu, którego czeka śmierć?

Wsparło 170 osób
1 054,30 zł (105,43%)
Adopcje

Rozpoczęcie: 22 Sierpnia 2016

Zakończenie: 23 Sierpnia 2016

Godzina: 02:00

3 października 2016 umarło moje serduszko :(

Dziś będzie bardzo smutno, smutno to nawet mało powiedziane.
Ledwo piszę, bo przeszkadzają mi kapiące łzy. Z szacunku dla Dotki proszę, przeczytajcie do końca... Pożegnałam kolejną część swojego serca. Straciłam ją bezpowrotnie razem z nią. Musiałam podjąć najcięższą z możliwych decyzji. Pomogłam Dotce przejść na drugą stronę. Pomogłam jej umrzeć. Dotka była kotem paliatywnym. Wiedziałam, że przyjdzie moment, kiedy odejdzie, albo kiedy będę musiała jej w tym pomóc.

Czy na to można się przygotować? Nie. Nie można. Nie da się. Dotka żyła bardzo krótko i bardzo długo zarazem. Krótko, bo 6 lat i 4 miesiące to bardzo, bardzo mało. Długo, bo dla kota z karłowatością przysadkową to piękny wiek, te koty nie żyją dłużej... Pustka jest ogromna.

Przyjechała do nas ze stajni jako dzikus. Prawie 2 lata trwało, zanim pozwoliła mi się pierwszy raz pogłaskać. Niedługo potem okazało się, że Dotka ma chore nerki, wymaga leczenia. PNN, diagnoza, której boi się każdy kociarz, spadła na nas z wielkim hukiem. Wkrotce okazało się, że chora jest również wątroba. Walczyliśmy o każdy dzień, cieszyliśmy się każdą wolną chwilą z naszą ukochaną kruszynką.

Ostatnie miesiące były bardzo ciężkie: pogarszające się wyniki badań, widoczne objawy choroby. Dotka nie traciła jednak rezonu, miała chęć do życia wyczuwalną w każdym jej ruchu. Tego sądnego dnia rano czuła się bardzo źle. Słaniała się na łapkach. Nerki przestały całkowicie pracować, podane leki nie przyniosły ukojenia. Dotka umierała w moich ramionach. Czułam dotyk śmierci, wiedziałam, że to już jest ten moment, że nie wygramy kolejnego dnia. O godzinie 16:00 pożegnałam się z Dotką na zawsze. Do końca byłam przy niej. Podjęłam tę decyzję, bo ona nie miała już sił. W jej oczach widziałam, że to rozumie, że bezgłośnie się ze mną żegna, że mówi "Kocham Cię, mamo", więc powiedziałam, że też ją kocham, że kochałam od zawsze i będę na zawsze kochać.

Jedynym pocieszeniem są dla mnie słowa piosenki Grzegorza Marchowskiego, której tekst wstawiam poniżej. Wierzę, że Dotka znalazła swoje ósme niebo. Wierzę, że ma tam swój własny, wiecznie ciepły kaloryfer, kilogramy kabanosów, bujany fotel, starą szafę i mnóstwo kocimiętki w sprayu. Kocham Cię, malutka. Złamałaś mi serce, ale też pokazałaś mi czym jest prawdziwa miłość. Kocham Cię. Żegnaj.

"Jest takie miejsce w niebie wysokim
Gdzie idą w końcu bezpańskie koty,
Gdy już pazurki o biedę zedrą,
Gdy już śmietniki wszystkie obejdą,
Kiedy pchły nawet je porzucają
I kiedy mruczeć nagle przestają.
Wtedy na łapkach zmęczonych drepczą
Hen w kocie niebo po dolę lepszą...

Tam w ósmym niebie każdego kota
Czeka co każdy najbardziej kocha:
Bujany fotel i stara szafa,
Którą to można do woli drapać
I miska mleka jest oczywiście,
Myszy są także i suche liście,
Które szeleszczą, gdy się je łapie,
Kłębuszki wełny mięciutkie takie,
Lusterka pełne srebrnych zajączków,
Frędzelki słońca na końcach wąsów...

I najważniejsze jest w ósmym niebie
Pan, co zapomni dać kocią biedę.
Czule wygłaszcze futerka wszystkie
I podaruje po siedem istnień
Każdemu kotu na drogę nową.
Jest kocie niebo
Jest, daję słowo."

Pomogli

Ładuję...

Organizator
3 aktualne zbiórki
602 zakończone zbiórki
Wsparło 170 osób
1 054,30 zł (105,43%)
Adopcje