Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Choć widzieliśmy wiele, takiej interwencji chyba jeszcze nie było.DRAMAT ZWIERZĄT I CZŁOWIEKA. Gdy dotarliśmy na miejsce — zamurowało nas, choć wcześniej widzieliśmy filmy i zdjęcia z tego miejsca. Mnóstwo psów, mrowie po prostu! Policzenie ich graniczyło z cudem.
Wokoło biednie. Na podwórku ustawione "kozy" wokół których kulą się drżące, chudzieńkie szczenięta, łaknące odrobiny ciepła.
Psy nieduże, piękne. Spod skóry wystają im kości, ale ogony merdają. Zwierzaki nie uciekają. Podchodziły do nas, witają się.
Wiemy, jak cierpią psy zbieraczy. Tu jest inaczej. Nie ma w ich oczach strachu.
Są niedożywione, mnożą się między sobą, pewnie też umierają, bo w takich warunkach żyć się nie da.
O pomoc dla nich poprosił właściciel, który dawno już stracił kontrolę nad sytuacją.
Sam żyje w trudnych warunkach, a mimo wszystko przyjmował podrzucane mu psy. Brak kastracji i niewiele było trzeba, by z kilku psów zrobiło się kilkadziesiąt.
Pan pracuje i sam stara się utrzymać zwierzęta. Dwa razy dziennie je karmi, ale przy takiej liczbie niestety działa prawo stada. Co widać gołym okiem.
Brak prądu, ogrzewania. Brak pieniędzy na wyżywienie takiej masy zwierząt.
Nie rozumiemy co tu się stało i jak do tego doszło, ale ten człowiek naprawdę je kocha i daje im, co może.
Suki w ciąży, szczenięta, matki karmiące, podrostki, dwa dziadziunie - w milczeniu, spokojnie pakujemy do samochodu.
Czujemy ich drżenie, czujemy ich kości. Nie ganiamy ich, nie odławiamy. Pan nam pomaga.
Pomagają też dziewczyny z MIOZ Mielec , dzięki którym cała interwencja mogła się odbyć. To one jako pierwsze wyszły z pomocną dłonią.
Widzimy jego nerwy, odbieramy jego smutek.
ODDAJĄC JE WAM, RAZEM Z NIMI ODDAJĘ CZĄSTKĘ SIEBIE - mówi. I choć tak mu ciężko, wie że tak trzeba, że robi to dla ich dobra.
NIE UMIEMY GO OSĄDZIĆ I NIE BĘDZIEMY TEGO ROBIĆ. POTRZEBOWAŁ POMOCY ON - POTRZEBOWAŁY JEJ ZWIERZĘTA.
NIE WIEMY ILE PSÓW ZABRALIŚMY. PRZY 44 STRACILIŚMY RACHUBĘ.
Wychudzone, zabiedzone, odwodnione, głodne. Staruszki w kiepskiej formie.
Jesteśmy poruszeni. I jeśli tylko ten człowiek zechce przyjąć dalszą pomoc - udzielimy mu jej. Na razie jest wrakiem, załamanym, zmiażdżonym człowiekiem.
Wracamy w ciszy. Psy rozlokujemy w Sochaczewie i w Judytowie.
Przed nami badania, diagnostyka, leczenie, odrobaczanie, kastracje, szczepienia, odkramienie, opieka.
BŁAGMY WAS O POMOC.
Ładuję...