Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Nadszedł ten dzień. Dzień, który zbliżał się coraz większymi krokami. Dzień kiedy przegraliśmy nierówną walkę z nieuniknionym. Dzień, który zabrał nam przyjaciela...
Wspólnik dzielnie walczył przez kilka miesięcy. W ostatnim czasie mieliśmy lepsze i gorsze momenty. Jednego dnia pięknie jadł i czuł się dobrze, następnego apetyt znikał razem z dobrym samopoczuciem. Ale Wspólnik był mocnym zawodnikiem. Nie poddawał się łatwo. Chciał żyć i miał wolę walki.
W sobotę apetyt Wspólnika wyraźnie zmalał. Rano zjadł jeszcze całkiem przyzwoite śniadanie, ale przez resztę dnia nie chciał już za wiele zjeść. Czuł się jednak nie najgorzej, przytulał się i spał spokojnie. Niestety w niedzielę nie chciał już nic zjeść od rana. Nie mógł sobie znaleźć miejsca, oddech miał równomierny, ale przyspieszony. Dopiero kiedy zdrzemnął się razem przytulony z opiekunką oddech się uspokoił i widać było, że Wspólniczek śpi spokojnie. Kiedy jednak obudził się i poszedł do kuwety dostał nagle duszności. Osłabł zupełnie i ledwo wrócił do pokoju. Duszności na szczęście szybko minęły, ale to był niezaprzeczalny znak, że organizm Wspólniczka już się poddał. Nie mogliśmy pozwolić na powrót duszności, a te na pewno pojawiły by się w niedługim czasie. Podjęliśmy tę najstraszniejszą decyzję, która jednocześnie była wybawieniem dla Wspólnika. Wspólniczek odszedł w domu w spokoju i bez bólu. Do końca słyszłą, jak bardzo go kochamy i jak mocno będziemy za nim tęsknić...
Śpij bez bólu i zajadaj się pysznościami, które tak uwielbiałeś w najlepszym czasie Twojego zdrowia.
W piątek kolejny raz odwiedziliśmy weterynarza. Wprowadzenie silniejszego antybiotyku przyniosło poprawę. Wspólnik stał się bardziej aktywny, więcej reaguje na otoczenie, a przede wszystkim apetyt nieco ruszył i choć nadal je małymi porcjami to udaje się w niektóre dni przyjąć pełną dzienną dawkę jedzenia.
Niestety, nie każdy dzień niestety jest tak dobry. W weekend Wspólnik bardzo ładnie jadł. I co najważniejsze jadł barfa, który najlepiej służy jego jelitom. Ale już dzisiejszy poranek nie był tak udany. Ledwo podziubał mięso, filetówki też nie ruszył za wiele. W tygodniu nie mam rano tyle czasu co w weekend i być może apetyt Wspólnika ruszył by z czasem. Gdy jestem w domu podsuwam mu średnio co pół godziny małe porcje jedzenia. Niestety rano nie mogę sobie na to pozwolić.
Waga na szczęście ładnie mu podskoczyła, w piątek pokazała całe 5 kg. Morfologia niestety nie była już tak dobra. Anemię jak mieliśmy, tak mamy nadal. Leukocyty wciąż bardzo niskie, a tu liczyliśmy na poprawę. Płytki krwi nieustannie zerowe. Zdaniem weterynarza kot z takimi wynikami nie powinien już żyć. Ale Wspólnik na przekór temu trzyma się dzielnie. Jego obecny stan zupełnie nie odzwierciedla wyników krwi. Tylko, że one nie kłamią :( Walczymy dalej wspólnie ze Wspólnikiem!
Nasz ukochany Wspólnik, kompletnie się posypał na koniec lata. FIV daje o sobie znać i albo przechodzi w kolejne stadium, albo chwilowo zaostrzył objawy. Do tego wiek (10 lat) również nie jest sprzymierzeńcem. Morfologia bardzo kiepska, wszystkie parametry poniżej normy lub na granicy. Spadają w szybkim tempie.
Wspólnik jest osłabiony, apetyt też mocno zmalał, przez co traci na wadze. Wdrożona została terapia interferonem, która do tanich nie należy. Do tego dodatkowe leki (np. steryd) i badania diagnostyczne (morfologia, USG) plus wizyty kontrolne. Jeśli nie będzie zadowalającej poprawy to kolejne dawki interferonu będą powtórzone po 2 miesiącach.
Leczenie Wspólnika nadal jest w toku. Kocurek mocno osłabł, parametry jego krwi dramatycznie spadły. Potrzebne było przetaczanie krwi. Po zmianie antybiotyku na silniejszy stan Wspólnika poprawił się, ale mocniejszy antybiotyk oznacza większą ingerencję w mikroflorę jelitową, również tą niezbędną dla prawidłowego funkcjonowania organizmu co stwarza ryzyko dysbiozy. Aby temu zapobiec, w najbliższym czasie czeka Wspólnika przeszczep kałowy.
Dotychczasowe leczenie pochłonęło ponad 3.000 zł, które pokryliśmy ze środków fundacji. Uruchamiamy jednak zbiórkę na dalsze leczenie, pomóż nam w walce o Wspólnika!
Ładuję...