Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Stan Dyzia jest stabilny. Udało się nieco "zasuszyć" nadżerkę na języku i opanować stan zapalny. Ponieważ Dyzio jest odżywiony i zdecydowanie silniejszy poddany został zabiegowi mającemu zmniejszyć narośl na języku. Z czaem nauczył się też funcjonwać ze swoimi niedogodnościami. Jest stale pod opieką weterynarza. Dziękujemy za pomoc.
Dacie mu szansę? Przyszedł, nie wiadomo skąd. Pojawił się nagle, wychudzony i sponiewierany. Karmicielka zauważyła najpierw duże, przerażająco smutne oczy, szukające ratunku.
Nie uciekał, nie walczył, tylko spokojnie czekał, aż nasza wolontariuszka wyciągnie go z krzaków. Prawie bezwładnie zwisał na rękach wolontariuszki. Szybko pojechaliśmy do weterynarza. Diagnoza wstępna: może to kaliciwiroza. Ogromna nadżerka na języku. To z tego powodu Dyzio – bo tak daliśmy mu na imię - nie mógł jeść ani pić. Na pewno czuł ból. Jakże musiał cierpieć, kiedy widział, że inne koty jedzą ze smakiem, a on mimo, że bardzo głodny, nie mógł.
W tej chwili Dyzio czeka na dokładną diagnostykę - nie może być poddany sanacji i dokładnym badaniom, bo jest zbyt słaby, a niestety wygląda na to, że to nowotwór na języku..
Po wzmocnieniu kroplówkami i lekami czeka go zabieg. Czy podejmie walkę, czy poddał się już całkowicie? Rokowania dla Dyzia są bardzo ostrożne. Może zdarzyć się wszystko. Nie poddajemy się i nie ustajemy w walce o życia Dyzia. Zresztą Dyzio chce żyć. Bardzo. Powoli i bardzo ostrożnie zaczyna jeść, z pełnym spokojem znosi wszystkie zabiegi. Kroplówki wspomagają odżywianie i podawanie leków. Mamy tylko jedno zdjęcie Dyzia, bo nie chcemy go dodatkowo stresować.
Prosimy, pomóżcie nam pokryć dotychczasowe koszty leczenia i trzymajcie mocno kciuki za Dyzia. Bardzo mocno. Zrobiliśmy już wszystko, co możliwe.
Ładuję...