Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy kochani za wasze wielkie serca Dzekus nadal pod naszą opieką
Ten drobny, rudy piesek to Dżeki. Ma 10 lat i kiedyś był zupełnie zdrowym, normalnym kundelkiem. Jednak w pewnym okresie swojego życia stracił wzrok. Z jakiego powodu? Tego nikt nie wie.
Czy był diagnozowany, leczony? Niestety nie. Jego opiekunowie nie wpadli na ten genialny pomysł, by zabrać kruchego, małego pieska do lekarza i spróbować leczyć. Szkoda pieniędzy, czasu, zachodu, przecież to tylko pies. Skończyło się na tym, że Dżeki wylądował w małym, prowizorycznym kojcu, pośrodku ogromnego podwórka, tuż obok nowo wybudowanego domu.
W kojcu rozpadająca się buda, brak zadaszenia, cienia i metrowy łańcuch, bo ponoć bez łańcucha Dżeki obijał się o ściany kojca. Garnek z wodą zawsze pusty, bo niewidoma psina regularnie go przewracała. Nikt nie pomyślał, aby garnek w jakikolwiek sposób zabezpieczyć.
Po interwencji naszej wolontariuszki Moniki poprawiono warunki. Buda została ocieplona, a Dżeki został odpięty z metrowego łańcucha. Jednak to chyba troszeczkę za mało. Nie wyobrażamy sobie, że ta psina w środku lata przy temperaturach +30 stopni siedziała 24h na dobę w tym małym kojcu bez kawałka cienia.
Na propozycję budowy daszku dla niego, opiekunka odrzekła, że jej nie stać i nic więcej nie zrobi, a najchętniej to by się go pozbyła. W tej sytuacji nie pozostało nam nic innego jak tylko odebrać malucha interwencyjnie.
Już na miejscu zauważyliśmy u Dżekiego na brzuszku zgrubienie wielkości moreli. Po przyjeździe do hoteliku i wizycie u lekarza weterynarii okazało się, że to wrzód. Zdążyliśmy go wyleczyć, pojawił się drugi. Obecnie Dżeki jest już zdrowy i cieszy się wolnością. Jest przemiłym, bardzo proludzkim i prozwierzęcym stworzeniem. Szybko poznał geografię podwórka, a patrząc na niego z boku, nikt by nie pomyślał, że ten piesio nie widzi.
Szanse na adopcje ma niewielkie, niemniej jednak wierzymy, że może ktoś go jeszcze pokocha. Do tej pory pozostanie z nami, dlatego pięknie prosimy o wsparcie dla niego. Udostępniajcie Kochani tę zbiórkę, niech świat go zobaczy, bo do tej pory widzieli go tylko nieodpowiedzialni opiekunowie i niewrażliwi sąsiedzi.
Twój jeden SMS to jedna gałka lodów, która nie zawsze smakuje, a jeśli nawet to idzie w boczki. Może czasem warto z niej zrezygnować na korzyść jakiegoś czworonożnego bidula?
Ładuję...