Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Przegraliśmy nierówną walkę z chorobą u Dżeksona. Pomimo diety, leków i starań, nie udało się u niego opanować krwiomoczu oraz pogaraszającego się stanu nerek. Rana na szyi zaczeła się ładnie goić, ale przewlekła niewydolność nerek pogłebiła się krytycznie. Odprowadziliśmy naszego podopiecznego na drugą stronę, ofiarując mu ulgę w cierpieniu. Bardzo Wam dziękujemy za udzieloną pomoc w naszych staraniach o jego powrót do zdrowia!
Duży i dość wiekowy kocur dołączył dwa lata temu do stada kotów w Mechelinkach nad Zatoką Pucką. W sezonie letnim znikał, w zimowym pojawiał się ponownie. Nie miał imienia.
Trudno było się mu bardziej przyjrzeć, ponieważ był bardzo płochliwy. W tym roku ponownie jesienią dołączył do stada kotów. Jednak jego stan nie był najlepszy. Uszy miały wyraźne zakrwawione ranki, a na szyi widoczna była rozległa, zakrwawiona i sącząca się dziura. Sądziliśmy, że kot pobił się z jakimś innym kotem lub drapieżnikiem.
Rana została oczyszczona, a płatki uszu amputowane, ponieważ podejrzewano nowotwór płaskonabłonkowy uszu. Próby trafiły do badań histopatologicznych.
Dotąd koszty leczenie kota pokrywała ze swoich środków prywatna osoba. Jednak nakłady na leczenie kocura zaczynały przerastać możliwości osoby udzielającej mu pomocy, kot trafił pod opiekę wolontariuszki Fundacji i do domu tymczasowego PKDT. Konieczne było dalsze leczenie, ponieważ kocur cierpiał też na zapalenie pęcherza i towarzyszący mu krwiomocz. Do tego wyniki badań krwi wykazały podwyższone parametry nerkowe. Kocur trafił do klatki w dt, do dalszego leczenia.
Niestety pomimo zabezpieczenia, wkrótce rozdrapał ponownie ranę. Tym samym stało się jasne, że rana na karku była najprawdopodobniej związana z uczuleniem na jakiś składnik pokarmu, a nie atakiem innego zwierzaka.
Wznowiono leczenie, wdrożono leki i dietę specjalistyczną. Bardzo prosimy o pomoc w związku z koniecznością podejmowania dalszych działań weterynaryjnych (kolejne wizyty w lecznicy), zakupem leków, karmy dietetycznej.
Nie można przecież tego cierpiącego kota pozostawić w pół drogi. Pomagajmy RAZEM!
Ładuję...