Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dzięki Waszej pomocy mogliśmy zrobić dla niej wszysto co mogliśmy. Okazało się jednak, że poparzeni chemiczne jest zbyt duże, nie udało nam się jej uratować.
Nigdy nie miałam domu, nawet nie wiedziałam, że kotki dom mogą mieć. W domach mieszkają ludzie, ja nie znałam nigdy kotka, który by w domku mieszkał, a żyję już na tym świecie parę lat. Tutaj się urodziłam, tak jak i moja mama i wszystkie inne kotki, jakie w życiu widziałam.
Pewnie słyszeliście o takich kotka jak ja – mówicie na nas koty z działek. Kiedy jest ciepło żyje nam się wspaniale, mamy mnóstwo jedzenia, wygrzewamy się na słoneczku, zimą jest gorzej, ale mi się jakoś udawało schronić przez mrozem, ktoś nam zawsze przyniósł coś do jedzonka. Ja nigdy za domem nie tęskniłam, bo nie da się przecież tęsknić za czymś, o istnieniu czego się nie wie. Od zawsze zastanawiało mnie, co robią ludzie jak ich tutaj nie ma, no wiecie, przez całą zimę. Pewnego dnia w okolicę naszych działek przyjechały takie wielki i strasznie głośne maszyny, robiły calutki dzień okropny hałas, podsłuchałam jak ludzie mówią, że budowane są tam domy dla ludzi. Czyli to, co tutaj, na działkach, stoi to nie są domy ludzi?
Nie mogłam się powstrzymać i nocą, kiedy te wielkie maszyny już nie hałasowały poszłam się rozejrzeć. Chodziłam, oglądałam i wdepnęłam coś białego i klejącego. Poczułam, że to coś mnie okropnie grzeje w łapki, więc zaczęłam to szybko zmywać języczkiem. Nie pomyślałam… Łapki mnie piekły, ale języczek palił żywym ogniem, przełykałam szybko ślinę i za chwilę całe gardło mnie paliło. Uciekłam stamtąd biegiem, schowałam się na swojej ulubionej działce i czekałam aż ból minie. Kiedyś ukradłam kawałek mięska, które sobie ludzie zrobili do jedzenia i wtedy mnie też tak bolało, ale tylko w pyszczku, a teraz czuję ból nawet w brzuszku. Na pewno minie samo, muszę tylko poczekać do rana. Rano jednak było gorzej, ból wcale nie malał, tylko wzrastał. Nie wiem ile czasu leżałam w krzakach, na pewno kilka dni, a każdego dnia robiłam się słabsza. Resztkami sił wyczołgałam się w końcu na trawnik i tam mnie znaleźli ludzie, którzy dawali mi jedzonko odkąd pamiętam.. Zabrali mnie szybko do lekarza dla kotków.
W życiu bym nie podejrzewała, że koty mają lekarzy… Na przemian tracę i odzyskuję przytomność, słyszę pojedyncze zdania, słowa, że może być za późno, nie wiadomo czy się uda, że stan ciężki. Dociera do mnie, że ja już mogę na swoje działki nie wrócić… Nawet nie wiecie jak ja potwornie żałuję, że poszłam tamtej nocy oglądać te domki ludzi…
Od zawsze, czyli od kociątka nazywano ją Koteczką, ma kilka lat, może cztery a może sześć, jak na kotka wolno bytującego to godny wiek, jednak gdyby była kotkiem domowym to byśmy powiedzieli, że to młody kotek. Przeżyła wiele zim, zawsze dawała sobie radę, do czasu aż z ciekawości nie weszła na teren budowy. Nie mamy pewności, w jakiej substancji się ubrudziła, na futerku nie ma już praktycznie śladów, za to cały pyszczek w środku ma poparzony i bolesny, podejrzewamy, że podobnie wygląda jej przełyk. Malutka jest bardzo odwodniona, nie utrzymuje ciepłoty, nie wiemy, od kiedy nie jadła… Rokowania nie są dobre, szanse na jej uratowanie niewielkie, ale bardzo chcemy dać Koteczce szansę. Ze względu na jej poważny stan musi być stale pod nadzorem weterynarzy, musi dostawać leki przeciwbólowe, musimy jej zbadać krew, zrobić usg.
Leczenie z pewnością potrwa nie krócej niż dwa, trzy tygodnie, a nam starczyło na opłacenie pierwszych trzech dni jej pobytu. Błagamy Was o pomoc w ratowaniu życia działkowej Koteczki…
Ładuję...