Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Nasi Drodzy!
Przed chwilą pod naszą opiekę trafił zając, którego na oczach ludzi rozszarpywały psy. Obrażenia są dosyć poważne, a maluch bardzo słaby.
Na ratunek pospieszyła dzielna kobieta, która zdarzenie obserwowała przejeżdżając autem- przepędziła psa i zadzwoniła do nas. Popędziliśmy natychmiast! Zajączek podnosił główkę, ale nie ruszał tylnymi łapkami. W takich sytuacjach w głowie pojawiają się nam czarne myśli... Zabezpieczyliśmy wystraszonego malca i sprawdziliśmy, czy ma w łapkach czucie. Igła wchodziła głębiej, i głębiej... aż wreszcie pojawiła się reakcja. Uff... Kręgosłup jest cały! Zabraliśmy malca do Przytuliska, gdzie oczyściliśmy i zabezpieczyliśmy rany, podaliśmy kroplówki, antybiotyk, leki przeciw wstrząsowe oraz przeciw zapalne.
Malec odpoczywa, jednak ciągle rozgląda się, czy gdzieś za rogiem nie czai się niebezpieczeństwo. Nie, zajączku - Ty jesteś już bezpieczny!
Kochani, opadają nam już ręce. W ciągu 7 dni pod naszą opiekę trafiły 4 dzikie zwierzaki, które Padły ofiarami pogryzień przez psy. Mamy okres cieczek, zatem psy właścicielskie chadzają hordami po okolicznych wsiach i w szale atakują bezbronne stworzenia, które nie potrafią się przed nimi obronić. To nie one są winne, tak działa natura a myśleć abstrakcyjnie niestety nie potrafią. Od tego są ich opiekunowie. Powinni być...
W zeszłym tygodniu pod nasze skrzydła trafił jeżyk, któremu psy uszkodziły kręgosłup. Niestety, zapadł wyrok, który boli najbardziej... Jeż nigdy nie wstałby na łapki.
W sobotę o godzinie 7.30 dostaliśmy zgłoszenie o bobrze, nad którym całą noc pastwiło się stado psów. Biedak leżał przez całą noc pod jedna z posesji, ze strachu i wycieńczenia nawet się nie poruszał. Miał liczne rany szarpane, musiał bardzo cierpieć.
Czy wiecie, ze bobry w akcie obrony nie używają zębów, których ludzie tak bardzo się boją? Nie, tak dzieje się w skrajnych sytuacjach. Te biedne stworzonka bronią się lapkami, a drapieżników odstraszają uderzając ogonem o ziemię lub wodę. Bóbr Stefan miał wiele szczęścia. Kiedy odpoczął leki zadziałały i nabrał sił, wrócił na wolność, do swojego naturalnego środowiska.
Wczoraj na jedną z posesji ostatkiem sił doczołgała się sarna. Dostaliśmy zgłoszenie i po kilku minutach byliśmy na miejscu. Sarna padła pod pomieszczeniem gospodarczym i tak już została.
Nie broniła się nawet wtedy, kiedy zabieraliśmy ja do samochodu. Jej stan był tragiczny - biegunka, która musiała trwać już długi czas, skrajnie wycieńczyła jej organizm. Podaliśmy leki i kroplówki, ogrzaliśmy. Próbowaliśmy karmić zblendowanymi owocami leśnymi i trawą, jednak wszystko, co zjadła, natychmiast wychodziło z niej w ogromnych bólach. Sarenka wreszcie zasnęła, spała bardzo spokojnie. Nie wiedzieliśmy, ze juz się nie obudzi...
Kochani, jesteśmy jedyną organizacja w powiecie wołomińskim, która ratuje również zwierzęta nieudomowione. Jedyne, na co mogą liczyć ze strony Urzędu oraz nadleśnictwa, to odstrzał. My walczymy zawsze, pomimo tego, że w obecnej sytuacji kompletnie nas na to nie stać. Życie jest dla nas najważniejsze.
W okolicy mamy tylko dwa gabinety weterynaryjne, które zgadzają się przyjmować nasze dzikusy i starają się je leczyć oraz operować najlepiej, jak potrafią. Zgadzają się również czekać miesiącami na zapłatę za ich ciężka pracę... Gdyby nie to, już dawno byłoby po nas. I po nich.
Bez Was nie damy sobie z tym wszystkim rady. Koszty eksploatacji aut, ciągłe naprawy, klatki, transportery, leki, opieka lekarzy, koszty ogrzewania wycieńczonych stworzeń - z tym wszystkim zmagamy się na co dzień.
Nieprzespane noce, łzy, ciężar psychiczny, który musimy dźwigać zawsze gdy okazuje się, ze tym razem się nie udało... Tego nie przeliczymy na pieniądze i nie ma słów, które mogłyby nakreślić skalę tego bólu.
Prosimy, pomóżcie nam przetrwać!
Ładuję...