Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Z całego serca dziękujęmy za wsparcie dla naszych małych "brudasków" i ich mamy.
Z radością komunikujemy, że wszystkie maluchy, a także ich mama są już w nowych domach :)
A na zdjęciu mruczy do was Michalnika, czyli kocia mama
Kochani jeśli myślicie, że wszystko ułożyło się super to jesteście w błędzie.
Owszem - trójka maluchów znalazła domy. Ale mama i jeden z malców wciąż są podopiecznymi fundacji. Nie obeszło się bez perturbacji zdrowotnych, bez problemów i stresu.
Dlatego przedłużamy zbiórkę bo w tych ciężkich i dla ludzi czasach trudno o każdą złotówkę - co nas nawet nie dziwi.
A Michalinka też prosi patrząc ufnie na Was
W dniu wczorajszym, po brawurowej i profesjonalnej akcji naszej wolontariuszki udało się złapać pozostałe kocięta z budowy. Jak się okazało było ich trzy! Co cieszy nas jeszcze bardziej, okazało się, że przy kociętach czuwała ich mama, która do tej pory ukrywała się przed zasięgiem ludzkiego wzorku. Ją także udało się złapać. Kociaki wraz z mamą zostały zabezpieczone w lecznicy, gdzie przejdą profilaktykę przeciw-pasożytniczą i podstawowe badania.
Teren budowy drogi ekspresowej. Teren zamknięty, teoretycznie niedostępny dla postronnych osób. Wokół ciężki sprzęt i pracujący przy nim ludzie. Praca wre, w końcu trzeba zdążyć z nowiutką piękną drogą w ustalonym terminie. Na placu budowy pojawia się kontroler, jak co kilka dni przyjechał pobrać próbki do testów drogowych. Przy tak poważnej inwestycji wszak każda procedura musi być zachowana. Mężczyzna w trakcie rozmowy z jednym z pracowników nagle kątem oka dostrzegł coś poruszającego się pod budowlanym kontenerem. Oderwał wzrok od swego rozmówcy, by przyjrzeć się dokładniej. Wystające spod kontenera zakurzone łebki wyglądały wyraźnie jak małe kociaki.
- Chyba macie tam kociaki pod kontenerem? – wtrącił w rozmowie
- Kociaki? Przecież to teren zamknięty nikt tu wstępu nie ma. Tu tylko ciężki sprzęt pracuje od świtu do nocy – odpowiedział pracownik budowy
- No to niech Pan tam spojrzy…
Mężczyźni podeszli w stronę kontenera, a małe kocie pysie chowały się i wyglądały na zmianę spod spodu.
- Ma Pan rację kociaki. Jak one się tu znalazły? – zamyślił się pracownik – trzeba będzie zgłosić do kierownika budowy – dodał po chwili.
- Ja z nim porozmawiam – odpowiedział mężczyzna
W rozmowie z kierownikiem budowy mężczyzna zaoferował, że spróbuje zorganizować pomoc dla kociaków. Zrobił maluchom kilka zdjęć. W wyszukiwarce zaczął szukać organizacji w okolicy, która mogłaby pomóc. Tak trafił na naszą Fundację. Wysłał zdjęcia małych kocich brudasków, opis sytuacji i poprosił o pomoc.
Kiedy tylko odczytaliśmy wiadomość o kociakach i zobaczyliśmy te maleńkie brudaski, wiedzieliśmy, że musimy stanąć na głowie i „coś” wymyślić. Nie mieliśmy miejsca w żadnym z naszych domów tymczasowych i to był największy problem. W sieci natychmiast pojawiło się ogłoszenie, że szukamy domu tymczasowego dla maluchów, a nasi wolontariusze i przyjaciele udostępniali je, gdzie tylko się dało. Ale telefon milczał, na skrzynce nie było żadnej wiadomości, a czas uciekał… Oczywistym było dla nas, że maluchy na placu budowy nie mają szans na przetrwanie, że tak łatwo o tragedię tam, gdzie pracuje ciężki sprzęt. Był już wieczór, a miejsca dla kociaków nie mieliśmy nadal. Biliśmy się z myślami, nerwowo zerkając na puste fundacyjne konto. Było rozwiązanie, tylko kosztowne – umieścić maluszki w lecznicy i opłacić ich pobyt. Czy lecznica zgodzi się „zabrać maluchy na kredyt”? Zgodzili się, mimo kilku nieopłaconych faktur. Skontaktowaliśmy się z mężczyzną zgłaszającym sprawę z prośbą o zabezpieczenie kociaków.
Kolejnego dnia mężczyzna przywiózł do lecznicy dwa zakurzone biało-rude pysie. Dwa pozostałe kociaki niestety nie dały się złapać. I w tym momencie ta historia dzieli się na dwie części…
Maluszki, które zostały na budowie, nie zostały przez nas zapomniane. Wypożyczyliśmy klatkę -pułapkę, a pan, który je zgłosił, wspólnie z pracownikami budowy próbuje je złapać. Niestety, póki co bezskutecznie. Nasza wolontariuszka wspólnie z panem zgłaszającym stara się uzyskać pozwolenie, by móc tam wejść poza godzinami pracy i spróbować jako bardziej doświadczona, złapać przestraszone kociaki. Kocięta na naszą prośbę są dokarmiane przez pracowników. Zrobimy wszystko, aby kociaki były w końcu bezpieczne i mogły dołączyć do swojego rodzeństwa.
Emilek i Elizka, czyli dwa maluszki, które udało się złapać spędziły dwa dni w lecznicowej klatce. Zostały przebadane, odpchlone i odrobaczone. Zgłosiła się dobra Duszyczka, która zaoferowała im dom tymczasowy. To maleńkie, ale bardzo dzielne kociaki. Potrzebują jeszcze dużo miłości i opieki; przed nimi dalsza profilaktyka, czyli kolejne odrobaczenie oraz szczepienia. Oczywiście by zdrowo rosły i nabierały sił, musimy im także zapewnić dobrą jakościowo karmę.
Was kochani gorąco prosimy o mocno zaciśnięte kciuki i grosz wsparcia, który pozwoli opłacić wystawione faktury. Wierzymy, że z waszą, nieocenioną jak zawsze pomocą, uda nam się wspólnie podarować im lepszy los.
Ładuję...