Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
"Ktoś mnie pokochał świat nagle zawirował bo
Ktoś mnie pokochał na dobre i na złe
Bezchmurne niebo znów mam nad głowa
Bo ktoś pokochał mnie…”
Gdyby Edzia umiała nucić to z pewnością teraz byłaby to jej ulubiona piosenka
Edzia od kilku dni mieszka w nowym domu wraz z kochającymi ludźmi oraz psią siostrą.
Spanie pod gołym niebem i żebranie na ulicy zamieniła na spanie na miękkim legowisku i żebranie pod stołem
Oczywiście wyjechała od nas zdrowa, odrobaczona, odpchlona, zaszczepiona i zaczipowana.
Dziękujemy wszystkim, którzy dorzucili swoją cegiełkę by poprawić los Edzi
Meldujemy, że zadanie wykonane!
Mam na imię Edzia. Co prawda mam imię dopiero od dwóch dni, ale już je lubię. Wcześniej wołali do mniej, "uciekaj!", "won", "poszła stąd!"... nie wiedziałam, o co chodzi, ale rozumiałam, że mnie nie chcą.
Więc szłam dalej szukając czegoś do jedzenia i jakiegoś miejsca by marznący deszcz nie moczył i tak już mojego wychłodzonego ciałka. Maszerowałam tak dwa tygodnie, od czasu do czasu udało mi się znaleźć coś do jedzenia. Czasem jednak musiała wystarczyć mi woda z kałuży.
Pewnego dnia gdy pusty brzuszek dawał mi się we znaki doszłam do domu, który nie miał ogrodzenia. Był tam daszek, pod którym nie padało mi na głowę. Chciałam tam chwilę odpoczać, ale... zobaczyłam tam jakąś panią.
Znów mnie przegoni? - pomyślałam. Nie przegoniła i w dodatku dała mi jedzenie! Wreszcie brzuszek przyjemnie się wypełnił. Poczułam się bezpiecznie... Zostanę tu na zawsze... - rozmarzyłam się.
Okazało się jednak, że nie mogę tu zostać. Pani, która mnie karmiła przyjeżdża tu tylko raz na jakiś czas i musiała już wracać do swojego domu. Znów miałam zostać sama. Koniec z pełnym brzuszkiem i czystą wodą do picia... No trudno, przywykłam... Najwyżej zamarznę, i tak nikogo nie obchodzę... Ale okazało się, ze to nieprawda! Znalazło się dla mnie miejsce w fundacji. Mam tu ciocie, które powiedziały, że na pewno znajdą się ludzie, którym nie jest obojętny mój los.
Podobno muszę teraz przejść przygotowanie do adopcji, a potem będę mieć dom! Taki prawdziwy dom, do którego będę mogła wejść! Nie mogę się doczekać! Ale na razie potrzebuje pieniążków na badania, odrobaczenie, odpchlenie, szczepienia, czipowanie i kastrację. Ciocie, wujkowie, mogę na Was liczyć? Pomożecie zmienić mój psi los?
Loading...