Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Tu nie ma apartamentów i złotych klatek. Tu są odpadające kafelki, rozpadający się piec na opał, rdza za rdzą, stare okna, zerwane rynny, kilkunastoletni piec, którego drzwiczki trzymają się na "słowo honoru". Gdybyśmy mieli dzisiaj nazwać to miejsce, brzmiałoby "Schronisko na drucikach i trytkach"...
Na drzwiach "Szpitalik", tuż za nimi zalana posadzka, breja, dziury, rdza, podłoga w ruchomych kafelkach... To nie jest szpitalik, to miejsce, w którym nie powinny przebywać zwierzęta chore czy po zabiegach.
Kolejne drzwi "Złote klatki", a tak naprawdę to źle zaprojektowane klatki, które powstały blisko 10 lat temu. Pomalowane złotą farbą, dzisiaj pokrywa rdza.
"Apartament", a w nim, wszystko, co z apartamentem nie jest związane. Popękane kafelki, wygryzione dziury, brudne ściany, znowu rdza. Apartament kojarzy się z wygodą i luksusem. Czy to kojarzy się z apartamentem?
Kolejna kociarnia. Rdza też o sobie przypomina, w jednym miejscu siatki na trytkach. W kociarni również zapada się podłoga.
W budynku kolejna jedna duża kociarnia, absurdalnie duża, bo powinny być mniejsze, ale więcej, tak, aby można było bezpiecznie łączyć koty i tworzyć dla nich miejsce, w którym będą czuć się komfortowo. A w malutkich klatkach są też dwa psy, które mają widok na biegające koty...
Tu w piecu podobno od dawna nie paliło się węglem, a dechami zmieszanymi zużytym peletem z kocich kuwet... Tak, razem z kocimi odchodami.
Budy wymagają odświeżenia, część wymiany. Boksy remontów, brakuje odpływów. Zwierzęta od lat są nakierowane na siebie - co powoduje agresję, frustrację, utrudnia wyciszenie.
Tu jest odnowione biuro i korytarz. Pomieszczenia dla pracowników i kuchnia już nie. Wolontariusze spotykają się w małym pomieszczeniu po gabinecie weterynaryjnym. "Cichy zakątek" to składowisko odpadów nadających się do spalenia, a za nimi boks i jeden pies, który nie ma kontaktu ze światem.
Strefa dla psów agresywnych to fatalnej jakości boksy, podobnie w miejscu, w którym przebywają psy na kwarantannie. W schronisku pełno drucików, trytytek, dyndających karteczek, płacht, worków. Jest chaos i nieład. Śmieci na śmieciach, które poupychane są w niemal każdym kącie.
Jest też "Boks reprezentacyjny", a kojce "zdobią" plakaty wyborcze polityków, ich samych tutaj nie ma.
W jednym boksie, na wybiegu, za zadaszenie służy stary baner.
Gdzie się nie wejdzie tam dziury, wilgotne tynki, wilgoć, dziury. W kuchni podłoga lata, jak w szpitaliku. Część starych okien, niechroniące przed zimnem drzwi zewnętrzne.
Schronisko w Zielonej Górze to ruina. Wyjątkiem jest gabinet weterynaryjny, który powstał dzięki budżetowi obywatelskiemu - czyli dzięki mieszkańcom Zielonej Góry, wolontariuszom i Pani weterynarz, która jest pomysłodawcą projektu. Niestety nawet gabinet z nowym rokiem stracił stół weterynaryjny, klimatyzator i grzejnik. A ogrzewana podłoga, która powinna działać, funkcjonuje tylko częściowo.
Nad gabinetem poddasze, a w nim kolejne składowisko śmieci.
Psy na wiatach żyją w mroku, na wiatach kartki z opisami i zdjęciami, na których wyglądają na szczęśliwe - bo są, kiedy opuszczają boksy, kiedy zabierane są na spacery przez wolontariuszy. Ale wracają do ciemności, do nakręcania się na siebie. W niektórych miejscach dziury na wiatach, woda leje się psom na głowy.
Pracownicy walczą ze sprzątaniem. Nic nie ułatwia tutaj pracy. Na wiacie nr I nie da się dokładnie wymyć kojców. Jakkolwiek się starają. Pracownicy stracili dużą część sprzętu, a na samych wiatach brakuje odpływów.
Tu trzeba zmienić wszystko. Tak jak zmieniały się inne schroniska OTOZ Animals. Prosimy Was o pomoc. Zanim zwierzęta w szpitaliku wyrządzą sobie krzywdę, zanim coś komuś spadnie na głowę. Okna stare drewniane, sparciałe węże do mycia kojców... Tu nie ma jak sprzątać, czym sprzątać, jak zadbać o komfort zwierząt, o ich pełne bezpieczeństwo o najlepszą higienę i czystość. Nawet najlepsze środki i najwspanialsi ludzie nie zrobią tego, jeśli warunki, w jakich trzymane są zwierzęta są skandaliczne.
W momencie zmiany administracji schroniska, spora część sprzętu została zabrana przez właścicieli sprzętu. Do schroniska nie należały m.in. klimatyzatory, część grzejników, odkurzacze przemysłowe, myjki, magazyny blaszane, chemia, środki ochrony osobistej, sprzęt biurowy, suszarka, zamrażarka na odczynniki, stół weterynaryjny. Wszystko to musimy zakupić, nie dla siebie, nie dla organizacji, ale dla zwierząt, na wyposażenie schroniska, by nigdy im tego nie zabrano.
Modernizacja tego schroniska to ogromny wkład finansowy. Wieloletnie marzenia o ogrzewanych boksach najwyższy czas jednak realizować. Trzeba stworzyć prawdziwy szpital. Trzeba odsłonić psom świat o odwrócić je od sytuacji stresowych, jakie same sobie fundują, będąc w boksach skierowanych na siebie. Trzeba wymienić piec, bo dojdzie do tragedii.
Prosimy Was o pomoc. W schronisku są fantastyczni pracownicy i wolontariusze, pełno serc i rąk gotowych zmienić los tych zwierząt. Jednak bez funduszy nie zmienimy tego miejsca. Tylko zmieniając warunki życia tych zwierząt możemy mieć wpływ na mniejszą zachorowalność, na wzrost adopcji, na zimę w ciepłych, ogrzewanych boksach.
Pomóżcie nam stworzyć - nie apartamenty, nie złote klatki, nie boksy reprezentacyjne... tylko godne warunki, w których zwierzęta nie marzną, nie leje im się na głowę, w którym pracownicy i wolontariusze mogą się realizować - a chcą realizować się w poprawie losów bezdomnych zwierząt. W zeszłym tygodniu odwiedzili nas architekci, jeden z nich skomentował to miejsce tak: "jak długo pracuję w zawodzie, tak czegoś takiego nie widziałam". I już na samym początku dowiedzieliśmy się, że dach również wymaga remontu.
Kochani, czeka nas prawdziwe wyzwanie, którego chcemy się podjąć. Musimy naprawić dach, stworzyć nowe miejsce, które będzie pełnić rolę szpitaliku, musimy stworzyć miejsce do rehabilitacji zwierząt, musimy od nowa stworzyć boksy wewnętrzne. Budy i boksy muszą być naprawione lub odświeżone. Ogromna część boksów jest załatana elementami, które mogą ranić zwierzęta. Kuchnia jest niezdatna do przygotowywania posiłków, zwłaszcza tych ciepłych, ale według pracowników i tak ich nie przygotowywali już od bardzo dawna.