Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Candy w Nowym DOmku
Reszta kociaków nadal czeka na domy
w międzyczasie stoczyliśmy walkę z bakterią w nosie i 3 kociaki miały operację oczu - usunięcie zrostów w oku.
Cześć Wszystkim, my znów po prośbie.... Sezon na małe kociaki naprawdę nas dobija. Aktualnie w Fundacji mamy ponad 30 maluszków do adopcji, a ja wam opowiem o 7 wspaniałych, którzy przebywają u mnie w domku tymczasowym.
Pierwsze kociaki trafiły do mnie jako niespełna 3 tygodniowe maluszki. Znalazły je dzieci na torowisku... Jeden już nie żył.
Nie byłam przygotowana na odkarmianie maluszków. Jakie one były biedne... malutkie, brudne, chore, oczka zaklejone, do tego trzeba było je karmić butelką i masować brzuszki. Dwa dni później do 2 maluszków dołączyła kolejna, znaleziona w zakładzie w Żorach. W obu przypadkach matki maluszków nie pojawiły się przez dłuższy czas i ze względu na ich zaawansowany koci katar musieliśmy je zabrać.
Walka z kocim katarem to ciężka walka, jeden maluszek nie przeżył. Wirus tak zainfekował płuca, że maluszek nie jadł mimo wysiłków i nieprzespanych nocy. Trafił pod opiekę Pani Doktor z lecznicy 4 Łapy w Rydułowach i cały weekend dr Hania o niego walczyła. Niestety, odszedł.
Bardzo potrzebujemy Waszego wsparcia... Z jedzeniem utrzymuje je sama, ale siódemka pochłania niesamowite ilości jedzenia i fundusze mi się kończą.
Do tego nadal walczymy z kocim katarem i powikłaniami - na tę chwilę dwa są kompletnie zdrowe, dwa czekają na konsultację u okulisty, ale brakuje nam funduszy. Dwójka będzie miała niepełnosprawne oczka.
Z czasem do czwórki maluchów u mnie trafiła kolejna dwójka... I te były w najgorszym stanie... Byłam przerażona, one nie mogły oddychać. Oczy zalepione, nosy zalepione. Bałam się, że odejdą jak ten poprzedni. Na szczęście Pani Doktor wprowadziła inhalacje - i dosłownie to uratowało maluchom życie. Po 4 zabiegach już zaczynały jeść - ciągneły z butelki aż miło. Wcześniej każde karmienie było jak walka o przetrwanie, jak wybór - jeść, czy oddychać. Ale udało się.... Teraz już jedzą same. Nadal walczymy jednak o wzrok tej drugiej.
Niedawno trafił ostatni, 7my maluszek. Mały biały ze świerzbem w uszach, odrobinę dziki... Nie miał się kto nim zająć i przesiedział 2 tyg. w klatce u weterynarza... Ech, biedactwo musiało sobie radzić samo. Nadal jest odrobinę nieufny i wystraszony. Jakikolwiek dźwięk i niespodziewany ruch sprawia, że chowa się pod szafą.
Kochani, teraz najgorsze za nami, maluchy szaleją, same jedzą... walczymy nadal o oczka... Istnieje ryzyko, że z moich siedmiu wspaniałych, aż czterech będzie niepełnosprawnych.
Za niedługo przyjdą faktury i to będzie katastrofa. Bardzo potrzebujemy Waszego wsparcia, by pomagać...
No i wsparciem w postaci karmy nie pogardzę. Zobaczcie, jaką metamorfozę przeszły kociaki. Część na dniach zostanie zaszczepiona i będzie szukała domków.
Loading...