Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Niech ten wpis będzie naszym milczeniem a jej krzykiem. Nie mamy słów, więc nie piszemy nic.
Nie wiem, co się dzieje. Złapali mnie. Spodziewałam się tego, co zwykle – kopniaka, przeganiania, może kolejnego kamienia wymierzonego w łysy grzbiet. Ale nie. Tu jest spokój. Gdzieś jechałam, trzęsło, ale nikt nie strzelał i nie zadał bólu, do którego się przyzwyczaiłam. Nie zmieniło się jedno. Skóra pali i swędzi.
Matko, jak bardzo! I trudno mi stać, bo ślizgam się na pazurach i boli. A tu nie ma trawy i ziemi tylko ciepła podłoga, koc, którego wspomnienie mam głęboko w pamięci. Boję się, ale ci wszyscy ludzie mówią cicho i spokojnie. Do tej pory krzyczeli i wzdrygali się z obrzydzeniem. Ci tego nie robią. Lubię tę czułość w ich głosie. Może to jednak nie jest mój koniec? Coś się zmieniło. Dojechałam. To Judytowo – tak słyszałam. Nie wiem, co to jest, ale brzmi nieźle. Muszę odpocząć. Leje deszcz a ja w końcu mam sucho. Zamykam oczy i usypiam... Pomożecie mi?
Loading...