Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Kochani, bardzo chciałabym Wam pokazać sunie i szczeniaki, które przyjęłam pod opiekę kilka dni temu, dobijając do prawie 40 zwierząt pod moją opieką.
Jednego dnia z Podlasia zabrałam tylko 14 psów. Dzień wcześniej ze wsi przyjechał jeden, 3 dni wcześniej 6 mikrusków od Iwony, która prowadzi swoją fundację i szukała dla nich pomocy. A i jeszcze dwa półdzikie kociaki. 24 nowych podopiecznych tylko przez jeden tydzień! O większości nawet nie zdążyłam napisać! Dlatego ta ogólna zbiórka mam nadzieję, że pomoże nam przetrwać.
Maluszki z patologii zabrane już w swoich domach! Patologia rozmnożyła i patologia chciała rozdać jak leci. Uratowane i już szczęśliwe!
Dla jednych to będzie ogromna ilość a dla innych pstryknięcie palcem. Nie mam domów tymczasowych, nie mam niestety sztabu ludzi za sobą, jestem tak naprawdę ja, mój Piotrek i niezawodna Patrycja, która trzyma puls nad ilością, bieżącymi sprawami i ściga mnie z rzeczami, które… dla mnie mają czas. Prawie codziennie rano mimo tego, że ona pracuje, dostaje listę rzeczy do ogarnięcia. Czasem czuję jakby stała nade mną z taką małą rózgą i pacała mnie po ramieniu - ale kto mnie zna, wie, że trzeba mnie ścigać. Czasem serio nie ogarniam, zapomnę, ale zawsze mówię, że jestem tylko człowiekiem jak my wszyscy.
Poniżej Dyga, sunia z połamaną łapką, na szczęście obeszło się bez operacji i już szczęśliwa w domku ❤️
Powyżej spójrzcie na te 3 dziewczynki. Zgłosił je nam dzielnicowy, że jedna starsza kobieta sobie nie radzi i stado powiększyło się do 10. Co chwilę rozdaje szczeniaki, bo na takie są chętni. Wszystkie już są po zabiegach, a część nawet w swoich domach nowych!
Stłamszone, rodzące co cieczkę... Zmieniamy im życie.
Jak to człowiek, mam swoje lepsze i gorsze dni. Dziś jest ten lepszy. Do domu mam jeszcze 40 minut, ale wiem, że zrobiliśmy dziś coś dobrego - za kilka dni może Wam opowiem, bo to nie o to chodzi.
Nasza - bo nie tylko moja mała fundacja - nasza, bo to Wy ją Tworzycie, dzięki Wam jestem tu, gdzie jestem. Dzięki Wam możemy pomagać. Dzięki Wam odmieniamy życie tym zwierzakom. To wszystko dzięki Wam. Ja tym tylko staram się dyrygować i odwalać brudną i gównianą (dosłownie, bo jak sprzątanie kup nazwać inaczej) robotę. Nikt z nas w fundacji nie jest zatrudniony. Robimy to, bo tak. Bo gdzieś w nas tli się nadzieja na lepsze jutro.
Mam nadzieję, że ten post zobaczy wiele osób. Może ktoś zauważy malutką fundację, która działa na 150% swoich możliwości. Mamy kilka małych marzeń do realizacji, niestety powstrzymuje nas brak funduszu, musimy jak najszybciej wymienić budy - wszystkie 10 jest to koszt 5 tys. zł, marzę, aby zadaszyć wybiegi, ale to kolejne 4 - 5 tys. zł dostałam wycenę od dwóch firm za zrobienie zadaszenia, ale kwota 10 - 12 tys. za samą robociznę mnie powaliła na kolana. Więc tak jak wszystkie takie rzeczy zrobimy znów sami.
Spójrzcie na te wysłużone budy, które służyły prawie przez 4 lata. Nadszedł ich koniec, ale bez tego nie możemy bardziej. Przez te kilka lat były tymczasowym schronieniem i początkiem lepszej przyszłości dla setek zwierząt.
Mam nadzieję, że będziecie z nami. Mam nadzieję, że nie zostawicie nas samych. Obiecuję dać z siebie wszystko. Nie zostawiajcie nas.
Loading...