Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Malutki, biały piesek chodził od domu do domu, były święta. Wszyscy czekali na Aniołka, a on przecież był za progiem. U nas też stał za furtką, ale psy go wystraszyły. Szukaliśmy go, ale zniknął. Odnalazł się miesiąc później na podwórku sołtysa. Dostawał jeść i mógł się schronić w kojcu przy stodole. Niestety zaczął gonić kury, a z kurami nie ma żartów.
Poproszono nas o pomoc. W przeciwnym razie - powiedział sołtys z żalem - musiałbym go wywieźć. Gdzie? Do kogo? Jak by to miało wyglądać? Lepiej nie pytać, ale fakt jest faktem, że pies, który goni kury i jeszcze na dodatek się przybłąkał stanowi problem i rozwiązaniem tego problemu jest pozbycie się psa. Zanim zaczniemy kogoś osądzać, podejmijmy refleksję bardziej ogólną. Takich zagubionych Aniołków na czterech łapkach jest w Polsce setki tysięcy, ludzie się już do nich przyzwyczaili. Przyzwyczailiśmy się w Polsce do widoku bezdomnych psów. Uważamy, że to nie nasza wina.
Jest inaczej, to nasza wina i my ponosimy odpowiedzialność za taki stan rzeczy. Gdyby nagle w wyniku jakiejś strasznej klęski w kraju zaroiło się od osieroconych dzieci - byłoby jasne, że należy je otoczyć opieką, adoptować, zapewnić start w życiu i objąć państwowym mecenatem. Oraz na wszelkie sposoby zbadać przyczyny takiego nieszczęścia, żeby się już nigdy nie powtórzyło. Niestety pies to tylko pies, chociaż dawniej dzieci były podobnie postrzegane. Udało się to zmienić zmieniając świadomość.
Chcemy zabrać Aniołka, ale nasza fundacja puchnie od rezydentów. Prosimy o pomoc w utrzymaniu i zabiegach. Miejsce w hotelu zwolni się w weekend, więc ma chłopak szczęście, że nie trafił po świętach prosto do nieba, tylko do sołtysa, bo stamtąd trafi do fundacji. Prosimy o pomoc, on już swoje prezenty rozdał, nie ma niczego ani nikogo, ma tylko nas.
Loading...