Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Dziękujemy za każdy grosik podarowany Aurze.
Kotka w dalszym ciągu jest naszą podopieczną i czeka na nowy dom.
Historię Aury znamy od momentu kiedy trafiła do jednego z naszych domów tymczasowych. Nie wiemy, czy kiedyś w życiu miała właściciela, czy miała dom, czy ktoś ją kochał i darzył szacunkiem. Wiemy jednak, że na pewno jej matka nie została wysterylizowana i dlatego Aura pojawiła się na tym świecie. Wiemy również, że i ona podzieliła los matki, trafiając do nieodpowiedzialnego właściciela, który nie pofatygował się, żeby zadbać o to, żeby nie rodziła. A kiedy już pojawiły się na świecie niechciane kocięta, najprawdopodobniej pozbył się młodej kotki i jej kociąt podrzucając na osiedle domków. Bo tego, że kotka została tam podrzucona, jesteśmy pewni, gdyż nikt, nigdy wcześniej jej tam nie widział. Z piątki kociąt, które urodziła Aura, przeżyło jedno...
Często pisząc takie opowieści, zastanawiamy się nie tylko nad niedolą takich kotów i nad tym, ile musiały przejść, ale przede wszystkim zastanawiamy się, dlaczego w XXI wieku nadal niektórzy powielają schematy myśleniowe polegające na tym, że łatwiej wyrzucić, utopić, niż po prostu poświęcić jeden dzień i zawieźć kotkę na zabieg.
Bo przecież gdyby matka Aury została wysterylizowana, nie byłoby tej całej historii. Gdyby Aurę ktoś wysterylizował, pewnie wiodłaby gdzieś życie - być może szczęśliwego kota. Gdyby ktoś oszczędził jej tego wszystkiego, co musiała przejść, pewnie z jej oczu nie biłby tak ogromny smutek... Gdyby pewne proste rzeczy ludzi nie przerastały, świat byłby inny...
Aura długo po przyjęciu do fundacji dochodziła do siebie, ale udało jej się stanąć w końcu na łapki. Dzielnie wychowywała swojego maluszka i w końcu nadszedł dzień kiedy postanowiliśmy je zaszczepić na choroby wirusowe i zacząć szukać im nowych domów. Jednak standardowa wizyta w lecznicy skończyła się serią zastrzyków, bo okazało się, że kotka i maluszek mają mocno powiększone węzły chłonne, zaczerwienione gardło i stan podgorączkowy.
I znowu zaczęliśmy walkę o zdrowie Aury. Było tak samo ciężko jak na początku. Apatia, brak apetytu, gorączka, problemy z przełykaniem - tak było kilka dni.
Po kilku dniach nastąpiła lekka poprawa, ale wiedzieliśmy, że to tylko i wyłącznie zasługa całej gamy leków, na które nie szczędziliśmy pieniędzy. Bo tylko w taki sposób - ratując jej życie, dajemy jej szansę na to, żeby w końcu była szczęśliwa.
Aura na pewno się nie podda. Jest silnym kotem, który łatwo nie daje za wygraną. A my jej w tym pomożemy. Was prosimy również o wsparcie. A gdyby wśród Pomagaczy znalazła się osoba, która zechciałaby w przyszłości podarować Aurze dom, bylibyśmy bardzo szczęśliwi. A ona na pewno odwdzięczyłaby się za miłość i opiekę.
Loading...