Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Dzięki Waszej pomocy maluszki zostały zabezpieczone i wyleczone. Wprawdzie katar i strach przed człowiekiem długo nie chciały ich opuścić, ale dzięki zaangażowaniu wolontariuszki, która wzięła małe dzikuski do siebie na dom tymczasowy - wyszły na koty.
Kotki które były z nami do 6 miesiąca życia - zostały wykastrowane. Oczywiście dostały też obowiązkowe szczepienia i czipy.
Jeden jest jeszcze w fundacji - szukamy dla niego domku.
Dziękujemy za pomoc. Było ciężko, ale dzięki Wam znowu się udało!
7 listopada - odbieramy wiadomość: „Chciałem prosić o pomoc w adopcji kotów. (…) Na razie kociaki pomieszkują pralni, ale ona przeznaczona jest do rozbiórki. Kotków jest 6, mogą mieć 2 miesiące. Piotr”.
Mamy 57 zwierząt pod opieką. Oferujemy pomoc w ogłaszaniu kociaków na naszym profilu.
11 listopada - Zamieszczamy apel o domy stałe lub tymczasowe dla kociaków.
Cisza…
12 listopada - Cisza…
13 listopada - Pod apelem pan Piotr zamieszcza informację, że pralnia będzie wyburzana za dwa dni. Kontaktujemy się z nim. Okazuje się, że nikt, żadna z fundacji, ani osób prywatnych, do których zapukał pan Piotr, nie zaoferowała realnej pomocy. On sam nie ma, ani warunków, ani pieniędzy na taką ilość kotów. Ale chce pomóc. Robi co może… Jedyne co nam pozostaje, to spróbować wyłapać kocią rodzinkę i odstawić do schroniska.
14 listopada - Pan Piotr mimo wielu prób do schroniska dodzwonić się nie może. Jest zdesperowany i przejęty całą sytuacją. Już raz udało mu się przełożyć termin wyburzenia… Tym razem to niemożliwe. Od godziny 15.30 partnerka pana Piotra łapie kociaki. Przyjeżdżamy na miejsce po 17.00. Złapali już pięcioro kociąt. Ustawiamy klatkę łapkę — niestety szósty maluch ucieka pod samochód i chowa się gdzieś w podwoziu. Na horyzoncie pojawia się matka dzieciaków. Bez problemu wchodzi do klatki-łapki. Zabieramy ja razem z maluszkami do lecznicy. Państwo dalej próbują złapać szóstego malucha. Udaje się to po 21. Kociątko ma szczęście — następnego dnia trafia do lecznicy. Zostaje odpchlone, odrobaczone, zaczipowane i od razu trafia do domu stałego.
Tak — pięcioro kociąt i mamusia jest pod opieką fundacji Przytul Kota. Nie — nie wiemy jak damy radę pokryć koszty leczenia, szczepień i sterylizacji. Niestety, nie mieliśmy sumienia oddać wystraszonych maluchów i mamusi do schronu.
[Aktualizacja 03.12.2017]
Wiedzieliśmy, że nie będzie lekko z tymi maluszkami, ale nie sądziliśmy, że będą aż tak osłabione i chorowite.
Mimo od razu podjętej kuracji przeciwrobalowej i antybiotykowej, dzieciaki nadal wydalają pasożyty i mają nawrót okrutnej infekcji górnych dróg oddechowych.
Mało tego, są dzikie jak dziki i pielęgnacja ich ropiejących ocząt oraz podawanie leków prosto do kąsających pyszczków, przyprawia ich opiekunkę o coraz to nowe strupy na dłoniach i przedramionach.
Maluchy do oczu dostają Maxitrol w maści, antybiotyk Enrotron, na odporność Laktoferynę i Immunoxan. Wcinają oczywiście specjalistyczną karmę dla kociąt, by szybko nadrabiały zaległości z wczesnego dzieciństwa.
Mimo ciągłych przeszkód i problemów, nie poddajemy się! Wierzymy, że będzie dobrze. Że infekcja i robale w końcu nas zostawią w spokoju, a strach przed człowiekiem odejdzie w kocięcą niepamięć.
Pomóżmy tym maluchom wykorzystać szansę na normalne, zdrowe i szczęśliwe kocie życie!
Loading...