Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Berni po zabiegach, cieszy się zyciem i wciąż czeka na domek!
Kontakt: Marta tel 516 764 748
Miejsce zamieszkania: Nasielsk, 50 km od Warszawy
Dziekujemy za Wasze wsparcie!
Ostatnio zapchaliśmy się bezdomniakami, tak że mamy nawet po 3 psy w kojcu, w domu w jednym pokoju po 4-5 psów już boimy się wyjeżdżać na ulicę, aby nie napotkać kolejnego biedactwa. Wszyscy są zapchani po pachy, nawet nie ma gdzie szukać pomocy.
W najgorszej sytuacji są duże psiaki, takie zawsze jest ciężko ulokować i znaleźć domek. Mimo wszystko gdy na naszej drodze stanął Berni, ruszyliśmy wszystkie szare komórki, jak poprzestawiać psiaki, jak je jeszcze bardziej ścieśnić, aby zrobić to jedno miejsce.
Ale od początku...
Dzień zaczął się przygotowaniami do wyjazdu do Warszawy (mamy tam około 60 km) z kotkami i psiakami do weterynarzy. Jak zawsze czasowo napięta sytuacja, aby zdążyć na wyznaczoną godzinę.
Jedziemy, licząc na to, że napotkamy same zielone światła, ale oczywiście spotkało nas coś gorszego niż ich brak. Gdy ujrzeliśmy wielkiego olbrzyma człapiącego wolnym krokiem i ze zwisającym łańcuchem wzdłuż ulicy walcząc z myślami, zatrzymaliśmy auto, już w głowie układając przeprosiny za spóźnienia.
Wielki misio nawet nie próbował uciekać, bronić się, zachowywał się jak potulna owieczka. Jakby stracił już wszelką nadzieję i czekał tylko na swój koniec. Niesamowicie łagodny dał się wsadzić do samochodu, 40 kg potulnej wagi. Trzeba było pomóc mu wejść do auta, nie protestował, ale także nie pomagał.
To niesamowite zważywszy na ból, który musiał odczuwać. Berni ma wielką dziurę przy swoich narządach, przez którą prącie wypada bokiem, jednak nie to jest najgorsze. W najgorszym stanie zastaliśmy uszy, których do końca nie dał sobie obejrzeć. Udało nam się go wcisnąć w kolejkę, aby został obejrzany przez weterynarza.
Dostał antybiotyki, został umówiony na operację, podczas której będzie można dokładnie obejrzeć ucho. Podczas zabiegu kastracji i zaszycia dziury, weterynarz obejrzał dokładnie ucho. Cieknąca ropa, rany, straszny stan zapalny, który mógł trwać nawet od roku! Pojawiły się zrosty w uchu, pod spodem może być kolejny syf. Operować można dopiero gdy antybiotyki zaczną działać, zejdzie stan zapalny. Będzie można wtedy oczyścić kanał uszowy i zobaczyć co jest dalej pod spodem.
Od roku Berni cierpiał, machał uszami i nikt nie zwrócił uwagi na jego cierpienie. Ot zwykły duży burek do odstraszania ludzi z podwórka, na którego szkoda czasu i pieniędzy.
Jakimś cudem udało mu się uciec i trafić na nas.
Mimo że nie mieliśmy miejsca, a naszym jedynym wolnym miejscem okazała się stara stajnia kozia, nie mieliśmy wyboru i Berni zamieszkał w stajni. Zważywszy na stan, w jakim jest i na łańcuch który wisiał na sznurku zamiast obroży dla niego to i tak warunki sto razy lepsze niż miał wcześniej.
Leczenie i operacje są bardzo kosztowne. Mamy nadzieje, że nie zostawicie Berniego i nas bez pomocy. Prosimy Was o pomoc i wpłatę na zbiórkę nawet symboliczną cegiełkę.
Loading...