Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Dziękujemy za wsparcie zbiórki. Za zebrane pieniądze udało nam się opłacić leczenie chorych bezdomniakow.
Brudny, śmierdzący, zasmarkany... Z ropą cieknącą z pyska. Niewarty uwagi... Niewarty tego, by się zatrzymać, by wyciągnąć do niego rękę. Ile czasu czekał, aż ktoś mu pomoże? Wśród tłumu ludzi nie zatrzymał się nikt. Przestał już wołać o pomoc, przestał prosić. Czekał już tylko aż nadejdzie koniec.
Czy mogliśmy go ominąć? Czy mogliśmy jak wszyscy inni powiedzieć "zostaw go, jeszcze czymś Cię zarazi" albo "matko, jaki brzydal"? Nie. Zatrzymaliśmy się. Wyciągnęliśmy do niego rękę, a on wstał. Wstał i resztkami sił podszedł do naszej wolontariuszki. Otarł się o rękę i nie mając sił, by się opierać, pozwolił wziąć się pod kurtkę. Pomimo smrodu, setek pcheł, brudu, krwi z odmarznietych opuszek nasza wolontariuszka trzymała go pod kurtką ogrzewając wycieńczonego kota sobą, aż dotarła z nim do weterynarza, a następnie do naszego kociego szpitalika. Ratowała życie wiedząc, że nie mamy miejsca, wiedząc, że długi nas po prostu dobijają.
Tak powinien postąpić każdy. Każdy powinien zareagować, by zapobiec przedłużającemu się cierpieniu, a w końcu śmierci. Niestety ponownie ten obowiązek spadł na nas, bo serce nie pozwala nam zostawić umierającego kota na ulicy. Tylko za co mamy mu pomóc? Nie mamy pieniędzy na wykonanie badań, na utrzymanie, a to wszystko przez ciągnące się za nami długi...
Jeśli doczytałeś/-łaś do końca to jesteś z nami.
Jeśli tu jesteś, to wiemy, że los zwierząt nie jest Ci obojętny.
Jeśli nie jest, błagamy pomóż nam walczyć o los bezdomnych zwierząt, o Stasia... bo takie imię otrzymał kolejny bezdomny kot. Nie chcemy, by przez długi Staś był ostatnim uratowanym przez nas kotem.
Loading...