Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Kochani z całego serca dziękujemy Wam wszystkim i każdemu z osobna za Waszą pomoc. Dzięki Wam mogliśmy kupić leki żeby leczyć psiaki z pierwotniaków. Mogliśmy kupić karmę suchą i mokrą z góry na cały miesiąc. Podkłady, rapicid i virkon s do dezynfekcji. Mogliśmy wymienić jedną parę drzwi, które w wyniku wilgoci się rozleciały. Część pieniędzy odłożyliśmy na szczepienia ale to po leczeniu pierwotniaków. Udało się wymienić część kabli spalonych i zwierzaki mają światło.
Chciałam Wam powiedzieć Dziękuję ♥️
Mówią, że nieszczęścia chodzą parami. Ja odnoszę wrażenie, że nieszczęścia chodzą stadami, przynajmniej w naszym przypadku. Ciągle dostajemy cios za ciosem, każdy z nich coraz silniejszy dla nas i dla naszych uratowanych zwierząt.
Toniemy... i to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Nie mamy środków na zabezpieczenie podstawowych potrzeb naszych podopiecznych w postaci karmy i opieki weterynaryjnej... Generujemy kolejne koszty, ratując kolejne życia, ale co mamy zrobić... Jesteśmy jedyną działająca organizacją na tym terenie. Żyjemy z dnia na dzień, nie mając perspektyw na przyszłość... Nie otrzymujemy żadnych dotacji, nie mamy pomocy od gminy, nie mamy sponsorów.
Wszystkie zwierzaki, które udało nam się dotychczas uratować, zawdzięczają swoje życie Darczyńcom i naszej wytrwałości. Na przełomie prawie 10 lat działalności uratowaliśmy ponad 700 psów, kilkadziesiąt kotów i kilkanaście koni. Przeprowadziliśmy setki kontroli dobrostanu zwierząt i dokarmialiśmy setki zwierząt w terenie. Obecnie utrzymujemy 17 psów, 3 koty i 4 konie. Nasi podopieczni mają problemy zdrowotne i behawioralne, są to zwierzęta, których nikt nie chce, bo co komu problem... Na koncie mamy 270 zł, zaległe rachunki za prąd i wodę, nie mamy żadnych zapasów żywności dla zwierząt... Nie mamy nic!
Pod koniec lipca przywieziono do nas dwa 4 tygodniowe szczeniaki. Ich matka zginęła pod kołami samochodu.
Początkiem sierpnia złapaliśmy dzikiego psa, który był zgłaszany przez ludzi do gminy - pracownik gminy kazał psa przegonić. Psina zupełnie nie zna człowieka, przynajmniej nie z tej dobrej strony. Ogrom pracy przed nami, zanim przygotujemy go do adopcji.
Również początkiem sierpnia walczyliśmy z podtopieniami w miejscach, gdzie dokarmiamy koty i dzikie psy.
W ubiegłym tygodniu sierpnia w wyniku potężnej burzy i uderzenia pioruna straciliśmy większość sprzętów - nasz cały dorobek. Spalił się komputer i drukarka do sublimacji, moje narzędzie do pracy, telewizor, lodówka, pralka, pompa i sterownik do pieca, bez tego nie mamy ogrzewania ani ciepłej wody. Większa część instalacji elektrycznej jest uszkodzona, co grozi pożarem.
Kilka dni temu jakiś wandal zniszczył fundacyjną łąkę, z której przywoziliśmy trawę dla koni.
Konie zostały bez zapasu jedzenia, a my nie mamy pieniędzy na siano.
To zaledwie miesiąc, jesteśmy na skraju wytrzymałości. Nie wiem, co dalej będzie, być może będziemy musieli przestać pomagać. Tylko co wtedy będzie z uratowanymi zwierzętami?
Maja i Toffik są u nas od 8 lat, Bella od 2 lat. Psiaki mają duże problemy behawioralne, każda zmiana otoczenia i opiekuna powoduje potworny stres i strach.
Zosia jest z nami od 7 lat, trafiła do nas w wyniku braku działań ze strony gminy.
Abi trafiła do nas z jednej ze świętokrzyskiej wsi. Sunia miała ropomacicze i powiększoną śledzionę. Ratunek przyszedł w ostatniej chwili.
Maja i Mela dwie duże sunie z problemami behawioralnymi o podłożu lękowym. Uczą się życia na nowo.
Luna od 3 lat w fundacji , trafiła do nas w wyniku braku działań ze strony gminy.
Maxymilian od 2 lat w fundacji. Duży pies z dużymi problemami behawioralnymi. Dzielnie pracuje i uczy się normalności.
Max od 2 lat w fundacji. Trafił do nas w wyniku braku działań ze strony gminy. Bardzo ruchliwy i energiczny pies.
Malutka Lara od miesiąca z nami. Lara została zabrana od poprzedniego właściciela.
Śnieżynka również została odebrana poprzedniemu właścicielowi.
Tosia starsza terierka z wybitnymi zębami i chorymi jelitami. Tosia prawdopodobnie należała do myśliwego. Niestety atakuje inne zwierzęta.
To tylko kilku naszych podopiecznych. Wszystkie zwierzaki mieszkają z nami. Opiekujemy się nimi sami i sami musimy pozyskać środki na ich utrzymanie. Jest nam bardzo ciężko. Codziennie pracujemy bez wytchnienia, codziennie musimy martwić się czym nakarmić zwierzęta, z czego opłacić rachunki, co i czym naprawić w pierwszej kolejności. Opieka nad zwierzętami pochłania nas do końca ze wszystkimi jej dobrociami jak i trudnościami. Po całym dniu pracy nie zamykamy drzwi i nie wracamy do domu, żeby odpocząć. Tu jest nasz dom i tu są nasze i ich problemy.
Prosimy o pomoc dla nich i dla nas, abyśmy chociaż przez chwilę odetchnęli. Liczy się każda złotówka, każde ziarenko karmy, każde udostępnienie. Prosimy Was z całego serca o odrobinę nadziei.
* Fundacja działa non profit i utrzymuje się ze środków własnych i dobrowolnych darowizn. Żaden z członków fundacji nie otrzymuje wynagrodzenia.
Loading...