Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Leczenie Bolka nie przynosiło efektu :( Mimo leków stan kocurka pogarszał się. W lecznicy zrobiono mu badania krwi, których wyniki były fatalne, a test na FIV wyszedł dodatni.
Nie chcieliśmy dłużej męczyć Bolusia i z wielkim bólem podjęliśmy decyzję o eutanazji.
Nie tak miało być...
Dziękujemy wszystkim za pomoc.
Boluś pochodzi z Rudy Śląskiej, z miejsca, które najlepsze czasy ma już za sobą. Spotkaliśmy go zupełnie przypadkiem, w upalny dzień leżał przy budynku mieszkalnym. W pobliżu nie było widać miseczki z wodą. Zareagował na cmokanie i przebiegł do nas łasząc się i prosząc o głaski. Gdy podniósł głowę okazało się, że ma zalepione ropą i zapadłe oczy. Był do tego wychudzony, a za uchem miał ślad po niedawnym pogryzieniu.
Nikt z mieszańców okolicy nie poczuwał się do kocurka, nikomu nie zależało, żeby udzielić mu jakiejkolwiek pomocy. Nakarmiliśmy go i wróciliśmy z transporterem następnego dnia.
Boluś czekał na nas w tym samym miejscu, a zaropiałe oczy jeszcze bardziej prosiły o ratunek. Wiedzieliśmy, że musimy mu pomóc, ponieważ w tym stanie nie miałby szans na przeżycie kolejnych tygodni. Niestety, przy próbie włożenia do transportera kocurka ogarnęła panika i udało mu się wymknąć. Schorowany Boluś miał prawo się wystraszyć, nie wiedział, że przyszliśmy ratować jego oczy, a tym samym życie.
Na szczęście kolejnego dnia Boluś podszedł do nas z tą samą ufnością, co poprzednio. Oczy wyglądały zdecydowanie gorzej, tym razem nie mogliśmy pozwolić mu na ucieczkę. Po obłaskawieniu jedzonkiem Boluś (mimo wielkich protestów) został wsadzony w transporter i zawieziony do weterynarza.
W gabinecie potwierdziło się, że stan kota jest opłakany. Sterczące kości, koci katar, ślady po walkach – wykończony i niedożywiony Boluś trafił do nas w zasadzie w ostatnim momencie przed kryzysem, który nastąpiłby za kilka dni.
Weterynarz zaordynował antybiotyki, krople do oczu oraz kilkudniową obserwację. Mamy nadzieję, że leczenie stacjonarne przyniesie szybki efekt i kocurek odzyska zdrowie i siły.
Po wyleczeniu postaramy się zabezpieczyć byt Bolusia, chcemy zorganizować mu budkę na zimę i dokarmianie. Sądzimy jednak, że Boluś mógłby zostać kotem domowym. Jeśli chciałbyś go adoptować (po wyleczeniu i kastracji) – skontaktuj się z nami.
Bardzo prosimy o wsparcie leczenia, pomóżcie nam odmienić los kocurka, który jeszcze kilka dni temu nie obchodził nikogo.
Loading...