Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Ta kotka cudem uratowana leżała na poboczu drogi przymarznięta do ziemi. Już ją minęliśmy, już mieliśmy powiadomić odpowiednie służby o usunięcie zwłok kotki, ale coś w nas tknęło i zawróciliśmy. Kotka nie dawała oznak życia. Mimo to zabraliśmy ją do samochodu, okryliśmy kocem i masowaliśmy serduszko (tak na wszelki wypadek). Kotka nagle poruszyła łapką, wydała z siebie cichy dźwięk.
Już wiedzieliśmy, że trzeba ratować. I tak trafiliśmy do lecznicy, gdzie od razu podjęto wszelkie starania, by życie wróciło do tego małego stworzonka. UDAŁO SIĘ. Kotka żyje, jej stan jest ciężki, ale lekarze walczą. To młoda kotka wysterylizowana z nadciętym uszkiem, najprawdopodobniej wolno żyjąca.
Borusia (takie imię od nas dostała) nie podejmuje sama jedzenia, jest karmiona sondą, jest bardzo wychudzona, łyse placki przy pyszczku i oczach. Oczka ma cały czas przymknięte, jest bardzo osłabiona. Wzmacniana kroplówkami, wyniki krwi nie najlepsze, silna anemia, rokowania ostrożne.
Mimo wszystko Borusia ma silną wolę życia. Dzielnie znosi karmienie sondą, co nie należy do przyjemności, ksztusi się ale daje radę.
Na co dzień jest w lecznicy pod stałym nadzorem lekarzy Pani dr Doroty i Pani dr. Anety w przychodni w Zabrzu. Wigilię spędziła w domu Pani doktor, która świetnie radzi sobie z jej karmieniem przez sondę.
Kochani, leczenie tej młodej koteczki jeszcze potrwa. Ona musi jeszcze jakiś czas zostać w lecznicy, bo my sobie nie poradzimy. Każda doba w lecznicy to dodatkowe koszty. My już nie mamy środków pieniężnych. Ten rok był dla nas bardzo trudny. Mieliśmy mnóstwo zwierząt, które trzeba było ratować. Z Waszą pomocą udało nam się opłacić leczenie.
Wierzymy, że i tym razem się uda. Każda złotówka się liczy. Zatem pomóżcie nam uratować jeszcze w tym starym roku jedno życie. Naprawdę warto. Warto pomagać!
Loading...