Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Brytkiem opiekowaliśmy się 11 miesięcy. Kilkakrotnie jeździliśmy do Szczecina, aby jego zwyrodniały staw ostrzykiwać osoczem. I w końcu nastąpiła poprawa. Z czystym sumieniem mogliśmy szukac mu domu. I tu też sukces. Brytuś ma swoją rodzinę. Dziękujemy za wsparcie.
Byłem kotem wychodzącym, ale miałem swoich ludzi... Któregoś dnia po prostu nie otworzyli mi drzwi. Nie wiem, czy zrobiłem coś nie tak, może byłem niegrzeczny, a może po prostu im się znudziłem. Nie miałem dokąd wrócić, więc tułałem się po osiedlu, aż inni dobrzy ludzie pochylili się nade mną i zainteresowali biednym, samotnym kocurem.
Nie wiem, co by ze mną było, gdyby nie oni. Zabrali mnie do kociego lekarza, a on powiedział, że z moją łapką jest coś nie tak. Poza tym mam FiV, to podobno bardzo źle, bo nikt przez to nie chce dać mi domku. Bardzo chciałbym znowu mieć swój ciepły kąt.
Diagnostyka i leczenie Brytka to ogromne koszty dla naszej fundacji. Od grudnia miał problem z chodzeniem. Łapka puchnie i Brytek nie może przez to utrzymać równowagi. Na zdjęciach rentgenowskich widać zwyrodnienie, zmiany są tak duże, że łapka jest niesprawna. Brytek był konsultowany i nadal jest leczony w Przychodni Weterynaryjnej Małych Zwierząt Leonarda Gugały w Szczecinie, jest szansa, że może obędzie się bez operacji. Na początek nadgarstek został ostrzyknięty osoczem. Jeśli ono nie pomoże, Brytek zostanie poddany terapii magnetronem...
Pobyt w szpitalu i rehabilitacja to ogromne koszty. Bez Waszej pomocy nie uda mu się stanąć na łapki... :( Brytek to zwykły kocur, ale w głębi serca wierzymy, że zasługuje on na Wasze wsparcie.
Loading...