Bumblebee, którego chciano uśpić tylko dla własnej wygody

Cieszymy się, że tak się nie stało. Bumblebee wyrósł na dorodnego kota.

Długo nie było wiadomo czy w ogóle jest. W lecie na osiedlu pojawiła się kotka. Została złapana na zabieg kastracji. Jednak w gabinecie weterynaryjnym okazało się, że karmi. Została zaczipowana i wypuszczona w nadziei doprowadzenia do kociąt. Poszukiwania trwały kilkanaście dni. Gdy kocięta zostały znalezione, ktoś postanowił, że wygodnie będzie je uśpić, by nie robić sobie problemów z ich odchowaniem.

Dostały na imię Gaja, Bumblebee, Orion...

Bee, tak o Nim pieszczotliwie mówimy, łatwo nie miał. Pierwsze 2 miesiące spędził z rodzeństwem i matką, a później został dwukrotnie zaszczepiony. Wtedy sprawy się skomplikowały. Szczepienia nie ochroniły go przed zjadliwą kaliciwirozą i zachorował. Choć prawdopodobnie szczepienia uchroniły go przed poważnymi skutkami choroby. Trafiony antybiotyk pomógł.

Bee zawsze jest ciekawski. Prawie wszystko Go interesuje. Sznurowadła, większość zabawek, co miga w telefonie. Przede wszystkim obecność człowieka sprawia mu przyjemność. Pomaga przy sprzątaniu, wpycha się pod ubranie. Wygina się po kociemu i rozlewa wodę. Bardzo lubi zasypiać na kolanach. Jest kocurkiem pełnym życia.

Bee miał tego wszystkiego nie doświadczyć. Na szczęście tak się nie stało. Teraz ten ogromny pieszczoch jest prawie gotowy do adopcji. Do pełni szczęścia brakuje tylko kastracji, badań krwi, także w kierunku chorób zakaźnych. Bee otrzyma też mikroczip. To wszystko przesunęło się z powodu choroby w czasie. Zwracamy się do Was z prośbą o pomoc w tym ważnym zabiegu, istotnych badaniach.

Bee urodził się na ulicy, w podmurówce stróżówki ruchliwego parkingu. Tam znalazła schronienie Jego matka i tam urodziła wspaniałego Bee. Naszym zadaniem jest chronić życie zwierząt i zadbać o ich przyszłość.

Kastracje to bardzo skuteczna metoda starań o mniejszą bezdomność wśród zwierząt towarzyszących. Z góry dziękujemy za Waszą pomoc.