Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
To musiał być samochód. Nic innego aż tak nie zmasakrowałoby pyszczka. Telefon do fundacji. Że kot w strasznym stanie. Nie może jeść, ślini się, ma zakrwawione oko.
W zaprzyjaźnionej przychodni wet okazuje się, ze kocurek ma pęknięte wzdłuż podniebienie twarde, złamaną żuchwę, pęknięty oczodół.
Natychmiast trafia na stół operacyjny. Podniebienie jest zdrutowane, założona sonda do karmienia. Trzy razy dziennie dostaje rurką papki prosto do przełyku. I tak będzie do maja, albo dłużej. Siedzi w szpitalu. Głośno domaga się uwagi. Sami zobaczcie.
Koszty już teraz dochodzą do 4 tysięcy zł. A jeszcze ile dni przed nim podawanie leków, a potem, po usunięciu drutu, prób samodzielnego jedzenia. I mycia, bo brudzi się bardzo i nie jest w stanie umyć.
Czy warto było go ratować? Niemłodego już kocurka. Wiele osób twierdzi, że lepiej byłoby poddać go eutanazji, że taki koszt... Ale, z drugiej strony, on też chce żyć. I nie rozumie, dlaczego cierpi, dlaczego go boli.
Bez Waszej pomocy nie dam rady zapłacić za niego. W tej lecznicy i tak mam ok. 18 tys. zł długu. Nie mogę już więcej zalegać z płatnościami. Bardzo proszę o wsparcie i o udostępnienia.
Z góry serdecznie wszystkim dziękuję!
Loading...