Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Kochani, bardzo dziękujemy za Waszą wrażliwośc i dobre serca. Dzięki Wam udało się pokryć znaczną część zobowiązań w lecznicy. Razem daliśmy radę! Jesteśmy bardzo wdzięczni za wsparcie, jesteście niezawodni :-)
Bursztynka pozdrawia z nowego domu. Jest teraz wyznawczynią zasady: z perspektywy kanapy świat wygląda najlepiej :) Na zdjęciu ze swoją kocią koleżanką. Pokochały się bardzo - są nierozłączne!
Bursztynka przykleiła się do miski pod blokiem, na obrzeżach miasta, przy lesie. Pojawiła się nagle, znikąd. Do karmicielki przybiegała, ile sił w łapkach, dawała się głaskać i wziąć na ręce. Powiedziano nam, że została porzucona. Zimę spędziła w mokrym kartonie pod przyczepą kempingową. Na ocieplaną budkę nie miała szans, nikt się na nią nie zgadzał.
Liczne ogłoszenia nie przynosiły skutku. Kiedy zaczęły się wichury, serca nam pękły.
Nie potrafiliśmy zostawić kotki bez schronienia. Zabraliśmy ją do lecznicowej klatki, tylko tam było miejsce. W lecznicy okazało się, że kicia nie jest taka odważna jak na podwórku. Jest łagodna, bezbronna, ale wycofana i przestraszona. To grzeczny, ale nieufny w stosunku do obcych dzikusek. Wymaga pracy, nie wskakuje na kolana. Otworzy się – tak jak w stosunku do karmicielki, jednak potrzebuje czasu.
Mimo to pojawiły się deklaracje domu. Wówczas okazało się, że kicia ma zapalnie nerek. Katastrofa. Kto będzie chciał wycofaną, niemiziastą kotkę, która wymaga specjalistycznej karmy, opieki weterynaryjne? Skrzydła nam opadły. Liczyłyśmy się z tym, że z adopcji nici. Jednak deklaracje zostały podtrzymane.
Podjęliśmy się leczenia kotki. Kroplówki, leki, dwukrotne badania krwi i moczu, usg, karma wet. Kilka tygodni w szpitaliku. Bursztynka grzecznie znosiła obsługę wet. Ani razu nie machnęła łapką, ani razu nie syknęła. Bała się bardzo, mimo to pozwoliła zrobić z sobą wszystko.
Bursztynka ma dużo szczęścia. Ludzie, którzy zadeklarowali adopcję, podtrzymali decyzję. Bursztynka ma dom. Nie wróci na ulicę, będzie miała super domową opiekę. Nie jest miziakiem, kiedyś nim będzie. Potrzebowała szansy. I tę szansę dostała. Trafiła na ludzi o wielkim sercu, którzy do swojego uratowanego licznego już zwierzyńca przyjęli jeszcze ją. Akceptują ją taka, jaka jest. Są otwarci, czuli i wyrozumiali. Mamy happy end. Takie adopcje to rzadkość.
Walczymy o każdego zwierzaka. Każdemu należy się pomoc. Możemy to robić tylko przy Waszym wsparciu. Prosimy, pomóżcie uregulować faktury za leczenie Bursztynki. Chcemy pomagać, ale na wieczną kreskę się nie da. Prosimy o wpłaty dla dziewczyny, o cegiełkę dla Bursztynki. Razem podarujmy jej nowe, dobre życie.
Loading...