Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Co powiedzieć? Maluchy ok. 5-6-miesięczne. Najpierw przyprowadziła je dzika kotka. Nieufna, uczyła je jak mają się skradać do jedzenia. Jak mają przychodzić głęboką nocą, by zjeść, gdy inne koty już śpią.
Matka zniknęła. Czy była w kolejnej ciąży i się okociła? ❗Teraz zimnym listopadem, gdzie tempera nocą spada do 2 stopni? Przychodziła zbyt krótko byśmy mogli cokolwiek zaobserwować. Widać po maluchach, że są zdezorientowana. Wystraszone i raczej nie pozycja długo na wolności. Serce się kraje. Ale jak znaleźć miejsce na kolejne, kiedy adopcji jak na lekarstwo. Czmychają przed dorosłymi i jak widać na filmie agresywnymi, walczącymi i swoją stołówkę dorosłymi kotami (rudy jest wykastrowany).
Jak uratować wszystkich? Dlaczego jest tyle cierpienia? Gdzie zabierać maluchy? Ile miejsc potrzeba by wszystkim pomóc? Brak nowych domów tymczasowych to dla takich maluszków wyrok śmierci. Większość nie dotrwa wiosny. Przychodzi kilka maluszków. Jedyne rozwiązanie to odpłatny szpitalik, jeśli udałoby się uzbierać dla nich konkretną sumę. Będziemy mogli Wspólnie z Wami odmówić maluszki i przetransportować je w ciepłe miejsce.
Ten rok, jeśli chodzi o ilość kociąt jest straszny. Ludzie nie kastrują a później nie karmią, nie dbają i wypuszczają niech sobie radzą. Bo co to kogo obchodzi, że takie maleństwo nim umrze? Będzie cierpieć na koci katar, zaropieją mu oczka aż przestanie widzieć cokolwiek zapalenie płuc... Brak apetytu i śmierć pod krzakiem.
Kocięta naprawdę nie umierają szybko❗Każdy kto je ratuje wie ile potrafi to trwać. Kim jesteśmy?
Loading...