Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Najstarsza Inka ciągle czeka na dom. Na dniach zostanie zaszczepiona. Niestety póki co nie mamy jak działać w temacie pozostałych w stadzie kotów. Gdy przyjeżdzamy na miejsce nie widać ani jednego kota :( Nie wiemy czy są tak przestraszone, czy karmicielka zaczęła karmić je w innym miejscu. Spróbujemy pojawić się tam za jakiś czas mamy nadzieję, że uda się temat doprowadzić do końca. Póki co zamykamy zbiórkę na to stado.
Dzięki Waszemu wsparciu udało się opłacić kastracje, diagnostykę i leczenie całej trójki
Dostaliśmy kolejne zgłoszenie o mnożącym się stadzie. Nasi wolontariusze pojechali dziś na miejsce, aby złapać koty które tam bytują na kastracje. Niestety to, co zastali, i czego się dowiedzieli, zmroziło nam krew w żyłach...
Prawie wszystkie koty są tam skrajnie wychudzone, część jest chora (zaklejony nos lub oczy), futro całe zrudziałe od niedoborów. Wszystkie drapiące się na potęgę, część z przerzedniałym futerkiem... Okazało się, że nie ma tam maluchów, ponieważ co roku umierają w niewyjaśnionych okolicznościach. Mają nawet swój "cmentarzyk" pod drzewem. Padły nawet podejrzenia o ich trucie.
Naszym wolontariuszom udało się dziś złapać dwa młode koty. Kocura i kotkę. Są niestety dzikie, więc ich "oglądnięcie" nie było możliwe bez narkozy. Zagadka umierających kotów szybko się rozwiązała, gdy Pani weterynarz spojrzała w ich pyszczki. Koty mają blizny po nadżerkach po przebytej Calicivirozie. Czarna kotka w wyniku choroby straciła część zębów, a kocurek... część języka!
To prawdziwy cud, że te koty żyją. Musiały strasznie cierpieć. Ich rodzeństwo było słabsze i pewnie umarło z głodu (nadżerki często uniemożliwiają kotom jedzenie). Jakby tego było mało koty aż ruszały się od wszołów...
One nie mają na sobie ani grama tkanki tłuszczowej (na zdjęciach niestety nie będzie tego widać). Ich stan jest bardzo zły. Pyszczki wyglądają na wygojone, ale nie wiemy jeszcze nawet czy one samodzielnie jedzą.
Bardzo prosimy o wsparcie finansowe ! W stadzie jest jeszcze około 6 kotów. Jedna kotka jest w jeszcze gorszym stanie niż ta dwójka... Wszystkie koty wymagają kastracji, badań i pewnie leczenia. Zrobimy wszystko, aby nie musiały wracać do tego piekła, natomiast są one całkowicie dzikie. Tym które będą "rokować" chcemy znaleźć kochające domy, te które nie będą chciały dać się osowoić chcemy wykastrować, podleczyć i "podtuczyć", potem wrócą w miejsce bytowania (które oczywiście będziemy kontrolować).
Koszty "ogarnięcia" tego stada będą ogromne... Bez Waszego wsparcia nie damy rady.
Loading...