Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Tam gdzie jest teraz Capri nie ma już bólu i cierpienia... Dziś nasz aniołek patrzy na nas z góry i nie chce już więcej ludzkich łez...
Przegraliśmy :(
Żegnaj maluszku i bądź szczęśliwy gdziekolwiek teraz jesteś
Dziękujemy, że walczyliście razem z nami
To było tak: nocą, w ciszy na blokowisku nagle rozległ się przeraźliwy, koci krzyk, który mówił o samotności, porzuceniu, a przede wszystkim bólu. „Boli, boli” – krzyczało kocie dziecko, aż w końcu mieszkanka parteru wyglądnęła przez okno i zauważyła pod drzwiami maluszka z rozwartym kocim pyszczkiem, który skarżył się wniebogłosy.
Kobieta wzdycha i dzwoni do mieszkanki jednego z mieszkań wyżej. Porzucono kota. Znowu. Pod drzwiami na klatkę. Znowu. „No ci ludzie muszą wiedzieć, że pani jest w tej kociej fundacji, że tak pani te koty podrzucają.” No i tak właśnie Capri trafił pod opiekę Fundacji Felineus.
Nie ma jeszcze pół roku, ale jest domowym kociakiem-miziakiem, którego po prostu ktoś wyrzucił z domu. Dlaczego? Cóż, zaczęliśmy się domyślać, gdy ukojony i uspokojony zwierzak postanowił skorzystać z kuwety. Rozpaczliwe wycie z bólu i niemożność wypróżnienia się wskazały nam na możliwy problem kociaka, który dla jego dotychczasowego właściciela okazał się na tyle poważny, by się go pozbyć z domu.
Biedny, wymiotujący i obolały Capri trafił do weterynarza… i bardzo chcielibyśmy napisać, że szybko został zdiagnozowany, leczenie wdrożono, a on czeka na nowy dom, spokojnie mrucząc na parapecie i grzejąc swoje malownicze futerko w promieniach jesiennego słońca…
Niestety, diagnozowanie kotka wciąż trwa. Wykluczono już możliwość, że zjadł coś, co utkwiło mu w przewodzie pokarmowym. Czy to zatrucie, choroba, czy atonia jelit – nie wiemy. Póki co Capri nadal ma problemy z wypróżnianiem się, dzielnie stawia się na kroplówki w lecznicy i cierpliwie czeka – na diagnozę, na pomoc, na leczenie… i na powrót do znanego sobie życia, gdy jako domowy pieszczoch mógł wylegiwać się na kanapach i zbierać komplementy za bycie uroczym kociakiem.
Bo Capri jest uroczy. Gdyby mógł, na pewno otworzyłby swoją świnkę skarbonkę i opłacił wizyty u weterynarza, ale niestety człowiek, który go porzucił, zapomniał dołączyć kocią skarbonkę. Dlatego jesteśmy zdani na Ciebie i Twoją pomoc, bo skarbonka Fundacji Felineus też widziała lepsze czasy – teraz jest już pusta, a długi drapią od spodu…
Jedyne, co Capri może zrobić, to pięknie pozować do zdjęć. „Prrrrroszę – mruczy błagalnie – pomóż mi w walce o życie, podziel się ze mną choćby złotówką”. Bo Capri, jak my, jak Ty – bardzo chce żyć.
Loading...